trawa

Autor Wątek: Pink Floyd - kwintesencja muzyki  (Przeczytany 46738 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Gollum

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #15 dnia: Wrzesień 08, 2003, 09:37:54 am »
Cytat: "rorkboy"
nie mieli zadnego pojecia o improwizacji.

I o to chodzi. Bo u nich nie ma miejsca na żadną improwizację. Wszystko jest od początku do końca przemyślane.

Offline Gollum

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #16 dnia: Wrzesień 08, 2003, 09:43:28 am »
Cytat: "Ferrus"
Syd jak skonczyl wiadomo wszystkim, watters okazal sie co tu mowic gruboskórnym chamem i egoista

U geniuszy to normalne. Żaden nie był aniołem, a wręcz przeciwnie. Beethoven terroryzował otoczenie, Dali był wariatem, inni też nie lepsi, więc dlaczego Waters miałby być grzeczny.

Offline Clayman_

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #17 dnia: Wrzesień 08, 2003, 09:51:47 am »
Cytat: "Gollum"
Cytat: "Clayman_"
czujesz sie wyjatkowy z tego powodu?a moze to ma swiadczyc o twojej muzycznej dojrzalosci?

Ani ja ani Ferrus takiej tezy nie stawialiśmy.

ja rowniez nie,to bylo pytanie,jak juz mowilem:zaintrygowal mnie po prosto ton wypowiedzi wskazujacy na to ze to ferrus cieszy sie z tego ze malo osob sie tu wypowiada

Cytuj
NIE ZNOSZĘ FLOJDÓW  


Cytuj
nienawidze tego zespolu.

kormak-moj czlowiek w neuropie i rorkboy-moj czlowiek w amsterdamie :D
:<Życie bez rzadów Tuska jest dla mnie niczym...>:.

Ferrus

  • Gość
Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 10, 2003, 09:01:51 am »
Cytuj
jak na razie nie spotkalem osoby ktora by sie wylamywala z tego schematu,to juz nie moja wina


Moze i tak, ale takie madre zdanie co kto lubi, jesli uwazasz sluchanie muzyki za wystarczajacy powod by nazwac kogos _____ (wstaw co chcesz) to trudno. Ja np. nie lubie Korna, ale mam troche znajomych ktorzy to lubia i nie wyzywam ich od idiotow, podobnie z nightiwshem.

A co do tej wyjatkowosci ... wyjasnisz mi jakim cudem moga w dyskusji uczestniczyc mniej niz dwie osoby  :?: I tak samo ty nadinterpretujuesz moje wypowiedzi no coz.

Wracajac do floydow, oni swoje miejsce zaznaczyli odeszli z godnoscia nie prubojac jechac na wyrobionej opinii. Ja ich muzyke uwazam za doskonala i podobnie jak Rex slucham jej dla tej patetycznosci i "hermetycznego piekna", jak kolwiek by to nie brzmialo glupawo. Bez dwoch zdan powiem ze wsrod mojej plytoteki floydzi zajmuja najlepsze miejsca  :)

Offline CaveSoundMaster

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #19 dnia: Wrzesień 20, 2003, 12:34:41 pm »
A ja lubię wszystko co tu wymieniliście. O!  :D

A tak na poważnie to lubię Floydów, lubię Korna (niektóre kawałki), lubię to, lubię tamto... I nigdy nie rzygałem przy żadnej muzyce  (nawet przy Jennifer Lopez  :D ).
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Ferrus

  • Gość
Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #20 dnia: Wrzesień 21, 2003, 09:03:13 am »
Cytuj
A ja lubię wszystko co tu wymieniliście. O!  

A tak na poważnie to lubię Floydów, lubię Korna (niektóre kawałki), lubię to, lubię tamto... I nigdy nie rzygałem przy żadnej muzyce (nawet przy Jennifer Lopez  ).


Tylko Ci pogratulowac, Sława CSM  :P

Offline Gollum

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #21 dnia: Wrzesień 21, 2003, 03:06:11 pm »
Cytat: "CaveSoundMaster"
I nigdy nie rzygałem przy żadnej muzyce  (nawet przy Jennifer Lopez  :D ).

W przypadku Jennifer i paru jej podobnych, to można wyłączyć fonię i wyłącznie patrzeć, jak panienki apetycznie kręcą czym mają.

Offline bujalex

PINK FLOYD - PSYCHODELIA DLA UBOGICH
« Odpowiedź #22 dnia: Wrzesień 24, 2003, 08:35:35 pm »
Jak powiedział mój kumpel - floydzi to psychodelia dla ubogich :wink:  . co sądzicie np. o: Einstuerzende Neubauten, Legendary Pink Dots, Skinny Puppy ze wszystkimi odrostami typu Tear Graden czy Download, Ozric Tentacles ?

słuchałem ściany 15 lat temu - nudne trochę....
Przehandlowaliśmy naszą dziejową, partnerską rolę w dramacie żywego umysłu planety, torując sobie drogę w historii pobojowiskami i neurozami.  (Terence McKenna)

Ferrus

  • Gość
Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #23 dnia: Wrzesień 24, 2003, 08:54:46 pm »
Cytuj
Jak powiedział mój kumpel - floydzi to psychodelia dla ubogich


Cytuj
słuchałem ściany 15 lat temu - nudne trochę....

 :shock: Dziwisz sie ze Ci sie przejadla p0 15 latach??? Dla mnie to geinalny album a przynajmnije jego pierwsza czesc, no ale cóż kwestia sluchania, staram sie sluchac takich rzeczy w nocy na sluchawkach moze wtedy odbiur jest wiekszy, wedlug mnie Floydzi to magia i bardzo ich cenie. No ale zamiast mowic co dobre polowa ludzi jak Clayman musi ponarzekac jakich beznadziejnych rzeczy slucha druga polowa, az sie flaki pzrewracaja  :evil:

Offline bujalex

O YEAH - PIĘKNIE POWIEDZIANE - ZGADZAM SIĘ !!!
« Odpowiedź #24 dnia: Wrzesień 24, 2003, 09:05:16 pm »
Cytat: "rorkboy"
teraz ja wypowiem sie w temacie pink floyd. i nie ucieszysz sie z tego. nienawidze tego zespolu. mowienie o nich ze doprowadzili muzyke do perfekcji to policzek w twarz dla kazdego prawdziwego muzycznego geniusza, czy mowimy tu o milesie davisie, czy o sun ra, czy o robercie frippie, czy o einsturzende neubauten, czy o RZA. przede wszystkim byli kiepskimi instrumentalistami, nie mieli zadnego pojecia o improwizacji. oni po prostu nie umieli grac. ich proba wyjscia poza kanon rockowej piosenki,  byla kompletnym fiaskiem, materia muzyczna w rekach gilmoura i watersa stawala sie nadetym bezuzytecznym klocem. oni byli zwyklymi grajkami, ktorzy mieli swoje 5 minut chwaly w okresie psychodelii, kiedy zdarzylo im sie grac z sydem barrettem, ktorego bez wahania nazywam arcytalentem. wlasnie pierwsze nagrania floyd - pierwsze single oraz pierwsze dwa studyjne albumy ( powiedzmy drugi juz troche mniej ) oraz trzy solowe plyty ktore udalo sie sydowi zarejestrowac uwazam za jedne z wiekszych muzycznych skarbow i dowod niepohamowanej muzycznej wyobrazni. ale co mozna bylo oczekiwac od zespolu po odejsciu barretta, nad ktorym reszta ' kolegow ' niemalze sadystycznie sie wyzywala. bodajze frank zappa po poznaniu pink floyd osobiscie stwierdzil ' to skonczone durnie, tylko barrett ma cos do powiedzenia '. trudno, ale wrocmy dalej. moment blasku zespolowi pink floyd zdarzyl sie jeszcze na plycie ummagumma, ktorej koncertowa czesc momentami potrafi zauroczyc psychodeliczna ekspresja, natomiast czesc studyjna to juz nieudana proba stylizacji na muzyke wspolczesna. teraz chcialbym przejsc do tzw najwiekszych arcydziel zespolu. ' ciemna strona ksiezyca ' to czysty pot. rzecz wymeczona jak kupa przy zatwardzeniu. smierdzaca i nieswieza juz w momencie wydania. nazwanie odglosow kas czy zegara eksperymentem i nowatorstwem w porownaniu do takich albumow jak 'future days' can, 'trout mask replica' captaina beefhearta czy 'freak out' franka zappy, to jeden wielki smiech na sali. nadeta, konczaca album piesn z choralnie zaspiewanym ' see you at the dark side of the moon ' moze przyprawic o wymioty. podobnie rzecz ma sie z plytami ' animals ' i ' wish you were here ' - mordercza kombinacja muzycznego beztalenctwa, napuszenia i przerostu formy nad trescia. prawdziwe przerazenie jednak ogarnia mnie podczas sluchania ' SCIANY. ' do cholery, nigdy przedtem ani nigdy pozniej kultura popularna nigdy nie wydala czegos tak napuszonego, bezwartosciowego i egocentrycznego !! dzieciece traumy rogera watersa podane w napuszonym, ociekajacym litrami patosu wydaniu dowodza tylko schizofrenii i chorobliwego wybujania ego. strawienie tego kloca to po prostu niemozliwosc, zwlaszcza ze warstwa muzyczna to albo liryczne ballady albo napuszone cegly. ale przede wszystkim u pink floyd nie slychac ZADNEJ RADOSCI Z GRANIA, ZADNEGO POLOTU, ZADNEGO NERWU, ZADNEJ MILOSCI DO MUZYKI. ich plyty sprawiaja wrazenie nagranych pod lufa. roger waters jest chory psychicznie, co widac po wywiadach z nim, reszta zespolu to jak juz powiedzialem absolutne beztalencia. jesli ktos nadal twierdzi ze pink floyd to wielka elitarna sztuka proponuje posluchac sobie can, coltrane`a, einsturzende nebauten, k***a, nawet the ramones albo public enemy, ale niech to bedzie prawdziwe, szczere, tworcze, zagrane z pasja. sluchac pink floyd to zabijac muzyke - podpisuje sie pod tym obiema stopami i obiema dlonmi. amen



Swoją drogą czekam kiedy Blixa z ekipą (ale nie jako Bed seeds) pojawią się wreszcie w Polsce.....

pozdrawiam
bujalex
Przehandlowaliśmy naszą dziejową, partnerską rolę w dramacie żywego umysłu planety, torując sobie drogę w historii pobojowiskami i neurozami.  (Terence McKenna)

Ferrus

  • Gość
Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #25 dnia: Wrzesień 24, 2003, 09:36:10 pm »
Cytuj
kiepskimi instrumentalistami, nie mieli zadnego pojecia o improwizacji. oni po prostu nie umieli grac.

Primo nie kazdy jest satrianim, secundo muzyke odbieram calościa nie stosuje taktyk pokroju nie slucham bo muzycy nie umieja grać. A poziom techniki Gilmoura mowi sam za siebie

Cytuj
ZADNEJ RADOSCI Z GRANIA, ZADNEGO POLOTU, ZADNEGO NERWU, ZADNEJ MILOSCI DO MUZYKI

Wystarczy obejrzec P.U.L.S.E., wedlug mnie takie rzeczy jak solo saksofonowe w Money wybitnie wskazuja na to ze gra sprawia im radosc.


Cytuj
roger waters jest chory psychicznie


Jego kłutnie prawie rozsadziły zespół, ale też dały energie na nagranie plyt po jego odejsciu.

-----------------------
Czekaj bo zaraz orkboy zasypie nas cala masa zespolow  ktorej nikt nie slyszal, mi dobrze z tym czego slucham i dobrze sie rozwijam i bynjmniej nie jestem w żaden sposob ograniczony, za to komentarze osob pokroju Clay_mana i Rorkboya wybitnie wskazuja an to ze ktos zawsze musi znać sie lepiej i zjechac wszystkich do okoła.

------------
Gollumie pogratulujmy sobie jestesmy mordercami muzyki  :wink:

Offline Gollum

Re: PINK FLOYD - PSYCHODELIA DLA UBOGICH
« Odpowiedź #26 dnia: Wrzesień 25, 2003, 08:03:48 am »
Cytat: "bujalex"
Jak powiedział mój kumpel - floydzi to psychodelia dla ubogich :wink:  . co sądzicie np. o: Einstuerzende Neubauten, Legendary Pink Dots, Skinny Puppy ze wszystkimi odrostami typu Tear Graden czy Download, Ozric Tentacles ?

1. A co to jest w takim razie psychodelia dla zamożnych?
2. Einstuerzende Neubauten, Legendary Pink Dots, Skinny Puppy ze wszystkimi odrostami typu Tear Graden czy Download, Ozric Tentacles  - a co to jest?

Offline CaveSoundMaster

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #27 dnia: Wrzesień 29, 2003, 03:28:40 pm »
Cytat: "Gollum"
2. Einstuerzende Neubauten, Legendary Pink Dots, Skinny Puppy ze wszystkimi odrostami typu Tear Graden czy Download, Ozric Tentacles  - a co to jest?


I to obserwujemy jak to niewiedza, albo inaczej: poziom wiedzy/osłuchania, kreuje gusta. Bez żadnej obrazy, sam nie jestem żadnym znawcą i prawdopodobnie wobec Kormaków czy innych Rorkboyów jestem takim mały i tyci...

Choć opinia Rorkboya wydaje mi się odrobinę przesadzona. Ale cóż, każdy ma prawo...

"Another Brick In The Wall" interpretuje trochę inaczej niż pan RorkBoy. Nie zawsze tekst musi się odnosić bezpośrednio do osobowości autora. Może być to pieśń o tym jak jest(było), a nie jak ma być. ("we don't need no education" śpiewają chóry dziecięce a nie sam Gilmour).

Co do rzekomej choroby psychicznej Gilmoura - może on dla mnie być nawet pedofilem, gwałcicielem, seryjnym mordercą i złodziejem. Niewiele mnie to obchodzi.

Po przeczytani całego tego tematu sięgnąłem po następujące muzyczne lektury:
- Pink Floyd "The momentary lapse of reason".
Lata 80, chwytliwe refreniki, jednostajna, powolna, pompatyczna, leniwa perkusja, solówki gitarowe - każda taka sama, słowa raz ciekawe raz infantylne...
Spróbowałem napisać coś "pod wpływem" tego albumu. Wyszło mi jakieś "cudeńko", z którego niewiele pozostało. Własna twórczość jest pewnym odwzorowaniem jakości wpływów. Nie wróżyło to najlepiej.
Ale takie utwory jak "Yet another movie", "Signs of life" nadal mnie poruszają.

WNIOSEK: nie każdy album Floydów jest dobry. Ale żeby aż ich nienawidzić? Zrozumiałem też o co chodziło Rorkboyowi, gdy mówił o braku polotu, braku nerwu... Floydzi stworzyli tę muzykę z taką pogardliwą nutką wyższości i profesjonalizmu. Zero luzu, zero skrajnych emocji. Doskonale wyważone, leniwe... Tak samo jest z Dark Side of The Moon.

- Roger Waters "Radio K.A.O.S."

Ciekawa rzecz, napisana w formie historyjki, mjuzikalu, czy nie wiem jak to nazwać. Ktoś słuchał Pogodno "Tequila" to wie o co chodzi. Tylko że w Pogodnie było to na podstawie książki, a tu jest na podstawie wyobraźni Watersa. Z drugiej strony słodziutkie, milutkie, popowate nutki tego albumu, brzmiące momentami jak country... Dziwnie się tego słuchało. Na pewno wiele razy nie będę tego odsłuchiwał. Ale w sumie ciekawe doświadczenie.

WNIOSKI: Przesada by mówić, że wszyscy Floydzi to beztalencia. Swoje tam umieją, a to że mają takie rozmemłane i rozleniwione utwory to tylko takie ich zabarwienie.

Dobrze się tego słucha w kuchni gotując rosół czy robiąc lekcje. Można jeszcze też poczytać sobie słowa... Nie powiem by byli genialni. Ale niektóre utwory mi się podobają. Szczególnie te w stylu "signs of life" czy okrzyczanego "High Hopes". Melancholijne, podniosłe...

Nie zgadzam się z tym, że słuchać czekogokolwiek to zabijać muzykę. Jeśli ktoś się zamknie w obrębie jednego gatunku, albo co gorsza jednego zespołu to tak... Ale słuchać to odbierać; to muzyka oddziaływuje na nas, poszerzając nam horyzonty o kolejne brzmienia i doświadczenia (niezależnie jaka) a nie my na nią.
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Ferrus

  • Gość
Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #28 dnia: Wrzesień 29, 2003, 04:18:24 pm »
Cytuj
"Another Brick In The Wall" interpretuje trochę inaczej niż pan RorkBoy. Nie zawsze tekst musi się odnosić bezpośrednio do osobowości autora. Może być to pieśń o tym jak jest(było), a nie jak ma być. ("we don't need no education" śpiewają chóry dziecięce a nie sam Gilmour).


Według mnie chodzi tu bardziej o walke człowieka z samym soba myśle ze obejrzenie filmu troche bardziej przyblizy interpetacje taka, jaka mieli na mysli autorzy dziela

Cytuj
Co do rzekomej choroby psychicznej Gilmoura - może on dla mnie być nawet pedofilem, gwałcicielem, seryjnym mordercą i złodziejem. Niewiele mnie to obchodzi.

Otoz i to !

Jaz Coleman paranoicznie boji sie konca swiata, a jego tworczosc mowia sama za niego. Jak to powiedzial Gollum u geniuszy to normalne.

Cytuj
WNIOSEK: nie każdy album Floydów jest dobry. Ale żeby aż ich nienawidzić? Zrozumiałem też o co chodziło Rorkboyowi, gdy mówił o braku polotu, braku nerwu... Floydzi stworzyli tę muzykę z taką pogardliwą nutką wyższości i profesjonalizmu. Zero luzu, zero skrajnych emocji. Doskonale wyważone, leniwe... Tak samo jest z Dark Side of The Moon.


Kazdy ma swoje wzloty i upadki.

Mnie meddle powala zawsze i wszedzie tak samo jak pierwsza czesc the wall i calosc wish you were here. Na samym Dark Side, godne polecenia sa On The Run i Monoey, reszta nie zapadla mi w ucho

Cytuj
Nie zgadzam się z tym, że słuchać czekogokolwiek to zabijać muzykę. Jeśli ktoś się zamknie w obrębie jednego gatunku, albo co gorsza jednego zespołu to tak... Ale słuchać to odbierać; to muzyka oddziaływuje na nas, poszerzając nam horyzonty o kolejne brzmienia i doświadczenia (niezależnie jaka) a nie my na nią.


Zgadzam sie  :)
 
A wedlug mnie nie sluchanie floydow zabija muzyke, lecz sluchanie opinii ludzi, ktorzy wiedza wszystko i zawsze. Każdy ma prawo do podniety gdy pierwszy raz slyszy Ride THe Lighting i kazdy ma prawo sluchac tego co mu sie podoba. Poznawanie muzyki sprawia mi duzo wieksza radosc niz sluchanie opinii bucow. O![/quote]

Offline Gollum

Pink Floyd - kwintesencja muzyki
« Odpowiedź #29 dnia: Wrzesień 29, 2003, 04:37:48 pm »
Cytat: "CaveSoundMaster"
Cytat: "Gollum"
2. Einstuerzende Neubauten, Legendary Pink Dots, Skinny Puppy ze wszystkimi odrostami typu Tear Graden czy Download, Ozric Tentacles  - a co to jest?


I to obserwujemy jak to niewiedza, albo inaczej: poziom wiedzy/osłuchania, kreuje gusta. Bez żadnej obrazy, sam nie jestem żadnym znawcą i prawdopodobnie wobec Kormaków czy innych Rorkboyów jestem takim mały i tyci...

A ja w dalszym ciągu nie wiem co to jest i gdzie tego można posłuchać, by się przekonać, czy jest dobre.

 

anything