To wracajac do tematu: Pink Floyd to dla mnie bardzo dziwny zespol. Z tych megagwiazd (U2, Metallica, Rolling Stones) to chyba bylby moj ulubiony - darze ich najwieksza estyma za caloksztalt tworczosci.
Nie wiem dlaczego debiutancki Piper w ogole mi sie nie podoba i z tego powodu nigdy nie sluchalem solowych plyt Barreta.
Souserful Of Secrets to jedna z najlepszych plyt jakie w zyciu slyszalem. Podobnie moge sie wypowiedziec na temat Wish You Were Here (mimo, ze strasznie popowa, ale mi to akurat nie przeszkadza), The Wall part 2. Fajne jest Atom Heart Mother, Final Cut, Division Bell. The Wall part 1 jakos mnie nie rzuca na kolana, oprocz hiperszlagieru o cegle i One Of My Turns nic mnie tam nie poruszyla. Animals to jedna fajna piosenka.
Einsturzende Neubauten tez mnie jakos nie porywa. Podobno to jest fajne, ale moze za malo sluchalem...
Legendary Pink Dots - nie dla mnie. Ale mam jedna solowa plyte Edwarda Ka-Spela i wchodzi mi duzo lepiej.
Skinny Puppy - wstyd przyznac - nie sluchalem.