No to nie mam w takim razie pojęcia o co chodzi z jakimiś Indiami czy ogniskiem domowym i nie porównuję Jednego Millera do drugiego. To jest po prostu świetnie napisany Batman. Koncepcja lekko niestabilnego psychicznie Bruce'a terroryzującego ulice brutalną przemocą, porywający Dicka Graysona i stawiający go przed jednym z najważniejszych wyborów w życiu jest trafiona w dziesiątkę. Do tego cała masa bardzo dobrze rozpisanych postaci drugoplanowych. Alfred zamartwiający się czy nie wypuścił na świat lekarstwa gorszego niż choroba, Jim Gordon wręcz stereotypowy uczciwy glina z osobistymi problemami, Wonder Woman arogancka feministka jakiej powinno się spodziewać biorąc pod uwagę jej pochodzenie i niesamowity występ Jokera bez swojego firmowego uśmiechu z tym tatuażem na plecach jednoznacznie kojarzącym się z Francisem Dolarhydem.
Co do problemów z fabułą muszę się zgodzić. Komiks jest trochę posiekany mamy kilka wątków Robin, Joker, zawiązywanie się Ligi Sprawiedliwości, solowy występ Black Canary, początki Batgirl plus coś tam pewnie jeszcze dawno to czytałem. O ile główna oś fabularna czyli Batman i Cudowny Chłopiec dostaje w miarę satysfakcjonujące zakończenie to cała reszta jest ledwo liźnięta, sam się zdziwiłem, że to tylko ten tom istnieje, byłem przekonany że seria zawiera jeszcze drugie tyle conajmniej. Co do rysunków Jima Lee to już zależy chyba co się komu podoba ja wielkim jego fanem to nie jestem, ale też mi tutaj nie przeszkadzał i zjazdu jego poziomu nie zauważyłem.
Oczywiście ciężko nie zauważyć, że wszytko to Miller mocno podkręcił, aż do przesady ponaciągał pewne wydarzenia czy cechy charakterów postaci, niektóre sceny ocierają się o granicę kiczu i absurdu ale nigdy jej do końca nie przekraczają. O ile mi się dobrze wydaje zresztą All Star należy chyba do Elsworlds więc autor na takie zabawy z konwencją mógł sobie pozwolić. Pozwoliłem sobie sprawdzić oceny na internecie i ludzie są albo komiksem totalnie zniesmaczeni albo zachwyceni a takich co oceniają go jako średniaka praktycznie brak, mi osobiście znacznie bliżej do tych drugich i wydaje się, że komiks który budzi takie emocje i nikogo nie pozostawia obojętnym ciężko nazwać popierdółką.
A ostatnia scena w której widzimy Batmana i Robina płaczących na cmentarzu i i ten moment gdzie oni wraz z czytelnikiem zdają sobie sprawę gdzie zaprowadzi ich własna krucjata jest świetny. Może to gra w tani sposób na emocjach ale jest super przemyślane.