A w moim Asteriksie okładka jest zbyt mała - wystaje komiks na ok. 1 mm. I w ogóle biednie wygląda ten tytuł, chyba próbują testują minimalną grubość papieru.
Panie. Mam to samo! Pokazałem to nawet mojej dziewczynie i się pożaliłem.
Dziś chyba chwycę się za Młodzieńcze Lata Thorgala i zobaczę co tam s-pepper-zyli. (dla siebie kupiłem w SC, HC szło do kumpla, bo prosił o zakup, a tam wiem, co z grzbietem było spartolone... Tak to jest drukować w co-produkcji).
Tak trochę stając z boku tematu
płacę - wymagam, bo chcę mieć idealny produkt (jestem właśnie jednym z "tych") to możliwe, że zostaliśmy nauczeni przez wydawnictwa (nie tylko przez E), że komiks to dobro luksusowe, najlepiej wydane w HC i na kredzie, szyte i klejone, itd. Do pewnego momenty E. szło dobrze, teraz jak widać można się do wielu rzeczy przyczepić (sklejone kartki, paproszki,
bladość druku). Ale patrząc na te komiksy drukowane dla E w koprodukcji europejskiej to niestety widać, że odstają jakościowo od tego co mieliśmy dotychczas serwowane. I nie dziwmy się, że wielkie wydawnictwa (nawet zza oceanu) pieją peany nt. wydań egmontowych, bo sami często wydają słabo. Taki np.
Skalp w TPB to papier jak Semic, gdzie porównując poszczególne kadry widać w naszym wydaniu, gdzie krew jest krwią, a w wersji Vertigo... Sam nie wiem co to za odcień brązu, czy bliżej nieokreślonej barwy. Tak samo było przecież z Manragorą i serią
100 naboi.
Więc jak E posyła wydawcom poszczególnych tytułów po kilka egzemplarzy danego komiksu, które zeszły
z pierwszej partii druku, gdzie wszystko jest cycuś glancuś to nawet pisanie do takiego DHC nic nie wskóra (ale pomysł z napisaniem był wg mnie dobry, choć pewnie i tak oleją tego maila jak dawno temu DC olało mail ode mnie...).
No nic to.
Czarny piątek, a ja dziś nic ciekawego dla siebie nie znalazłem.