Fragment notki z fanpage'u WKKDC
Brubaker łączy siły z Gregiem Rucką i dzięki temu na sklepowe półki trafia ”Gotham Central”, skupiający się na policjantach z miasta, w którym działa Batman i jego przeciwnicy. Kolejny wielki sukces? Niestety nie. Pomimo rewelacyjnych recenzji, seria sprzedaje się słabo. Udaje jej się dotrwać do 40 numeru, chociaż ostatnie numery sprzedawały się poniżej jakiegokolwiek progu opłacalności.
Dokładnie - kogo obchodzą przygody zwykłych policjantów i gadanie w kółko o Batmanie i jego jedynie epizodyczne się pojawianie? Komiks superhero czyta się dla superhero a nie dla losów trzecioligowych postaci. Aż dziwne, że mimo słabej sprzedaży w USA Egmont wydał to jednak po polsku.
Mój Boże, 8azyliszek, jak my się nie zgadzamy w swoich ocenach.
Swego czasu sprowokowałeś mnie do podzielenia się swoimi wrażeniami z lektury Marvels (
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,38581.msg1369722.html#msg1369722), który to komiks nazwałeś dosyć oryginalnie "psycho-zanudzaczem", a teraz w równie dyletancki sposób odnosisz się do Gotham Central.
No i masz, wywołałeś wilka z lasu.
Na razie przeczytałem 2 pierwsze tomy (niestety trójka trochę poczeka na zakup ze względu na chwilowy brak funduszy) i są to zdecydowanie najlepsze komiksy kryminalne jakie czytałem. Elementy, które Ciebie denerwują stanowią tutaj zdecydowanie najjaśniejszą stronę poszczególnych opowieści. Podobnie jak w przypadku Marvels głównymi bohaterami są zwykli ludzie, policjanci, którzy niemalże codziennie ryzykują życie w świecie ogarniętym przez mordercze plany szalonych złoczyńców. Tak, wiem, trąci to banałem, ale najważniejszy jest sposób ukazania poszczególnych etapów śledztwa i przechodzenie po przysłowiowej nitce do kłębka. Niczym w najlepszych książkach czy filmach kryminalnych policjanci przechodzą od jednego do kolejnego etapu śledztwa, ale żeby nie było tak różowo to czasami się mylą, czasami kluczą zbyt długo, czasami pomaga im najzwyklejszy w świecie przypadek.
Rozwiązywanie zagadek kryminalnych stanowi oczywiście główną oś opowieści, ale ten element nie jest wcale najbardziej wciągający. Mnie bardziej urzekły proste ludzkie historie, takie jak
homoseksualizm jednej z bohaterek, czy próba pogodzenia się ze stratą partnera lub skryte podkchiwanie się w Batmanie. To one stanowią siłę komiksu, ponieważ pokazują, że wśród bohaterów z milionami na koncie czy strzelających z różnych części ciała, żyją najzwyklejsi w świecie ludzie z własnymi problemami i życiowymi dylematami. A kim byłby superbohater bez takich właśnie ludzi, kim byłby pasterz bez swoich owiec?
I tu dochodzimy do etapu, który Ciebie, 8azyliszku, najbardziej denerwuje, a więc kwestii supebohaterstwa. Tak, w tym komiksie Batman, pomimo tego, że jest ważną postacią, to pełni jednak marginalną rolę. I BARDZO DOBRZE. A dlaczego tak jest? Ponieważ GOTHAM CENTRAL TO NIE KOMIKS SUPERBOHATERSKI*. To przede wszystkim kryminalne opowieści, które skupiają się nie tylko na rozwiązaniu zagadki, ale również na życiu osobistym i służbowym policjantów. Wprawdzie główni przestępcy to paleta różnych nemezis Batmana (widać tu rękę redaktorów), ale to podkreśla jedynie fakt, że seria jest mocno osadzona w uniwersum DC.
* No chyba, że pracę prostych detektywów, niemalże codziennie zmagających się z najprzeróżniejszymi przestępstwami, nazwiemy superbohaterszczyzną.