Z jakąż przyjemnością powtórzyłem sobie trzy pierwsze tomy "Gotham Central" i doczytałem ostatni - czwarty!
Struktura i klimat doskonałego serialu policyjnego oraz wspaniałe, bardzo "wiarygodne" rysunki w duchu (neo)noir - to generalne, główne zalety serii.
Postacie wyglądały i zachowywały się jak żywi ludzie, ich emocje były na tyle prawdziwe, że np. doskonale (i wraz z nimi) odczuwałem niechęć wobec interwencji Batmana. Kolejną wielką wartością stało się pogrywanie z uniwersum DC, naświetlanie go z innej perspektywy, sprowadzanie na ziemię, wykazywanie jego paradoksów i tego, że ten niby-prawdziwy świat jest jednak w gruncie rzeczy miejscem, w którym z pewnością nie chcielibyśmy żyć.
Seria ma oczywiście swoje słabości. Boleśnie odczuwałem np. wycofywanie się z niej Larka. Tych kilka one-shotów powiązanych z dużymi eventami DC jakoś mniej mnie zainteresowały. W ogóle drugi tom (ten z Jokerem) czytało mi się wolniej i gorzej - tak za pierwszym, jak i drugim razem. W ostatnim tomie, który uważam za godne i mocne zakończenie zabrakło mi trochę tej rewelacyjnej wielowątkowości z poprzednich oraz niepowtarzalnych epizodów i smaczków, jak przekomarzanki Sarge'a z partnerem. Odczułem pewien pośpiech w zmierzaniu do finału. Ale wynagradzał to dramatyzm historii i jej zaskoczenia (choć dla mnie niestety częściowe, bo dalsze losy Montoi znałem skądinąd).
Te drobiazgi nie przysłaniają faktu, że jest to jedna z najlepszych serii DC-Marvela, jakie w ostatnich latach czytałem. Bardzo do mnie trafiła.
Chyba pora teraz odświeżyć sobie całość "Alias" w polskiej wersji i stwierdzić ostatecznie, która z nich jest "mojsza". Nie będzie to łatwe.