Dlatego wszelkiego rodzaju przepychanki, ktore mialy, maja i zapewne beda mialy miejsce na forum, dotyczace definicji prawdziwego fana komiksow (i tym podobne) uwazam za nic innego, jak tylko zwykla dziecinade rodem z piaskowinicy.
A ja stosuję niezawodną definicję "prawdziwego fana".
Otóż dla mnie główną cechą fanów jest niezadowolenie.
Każdy prawdziwy fan tęskni za jakimś swoim nieuchwytnym ideałem, zżyma się na twórców którzy nie sprostali zadaniu, pamięta że kiedyś było lepiej, nienawidzi poszczególnych autorów, rozwiązań, momentów. Do tego ma potrzebę dzielenia się swoim niezadowoleniem. A najważniejsze, że przy tym wszystkim nie porzuca przedmiotu swojej pasji, tylko z uporem godnym lepszej sprawy rozbudowuje swój zbiór/gromadzi doświadczenia/zachowuje odcinki itd.
Dlatego też największą sztuką współczesnych twórców popkultury (stykających się blisko jak nigdy dotąd z tą rzeszą fanów) jest utrzymanie fanów w "kontrolowanym niezadowoleniu".
A stosując to kryterium, mam wrażenie że wokół WKKM wytworzyła się niezła grupa "prawdziwych fanów". I w ogóle jest ich tu na forum całkiem sporo. Sam się do nich nieskromnie zaliczę...