Ciekawe czy Morlun przypłyną z tego samego miejsca co Morbius?
To będzie wyjaśnione w Spider-Verse.
Wczoraj pokonałem Pajęczą Wyspę. Sam event standardowy jak na Marvela czyli naparzanka z nastawieniem na akcję i żonglerkę anonimowymi trupami. Sprawę ratują zeszyty Venoma, które uważam za całkiem dobre, przyznaję, że nie miałem za dużej styczności z Flashem w roli Venoma.
Przy okazji szpila w stronę kolekcji i osób, które tak bardzo jarają się jakością tych wydań względem np. tego co wydaje Egmont. Jeden z niewielu tomów kolekcji, które miałem okazję złapać w ręce w ostatnim czasie i co? Brudne strony, ślady paluchów i biały proch. Do tego w obu tomach brakowało końcówek wyrazów, pomylone nazwy przeciwników (Szakal?), a w tomie nr.2 z tyłu okładki pominęli informację, że tom zawiera też zeszyt #673. Śmieszne, że taki laik jak ja wypatrzył aż tyle uchybień w losowo wybranych tomach. Pewnie jest tego więcej.
Na koniec słówko odnośnie oprawy wizualnej. Z całym szacunkiem jak dla mnie Ramos jest fatalnym rysownikiem. Ludzie narzekają na lata 90 i Liefelda, ale to co pokazuje Ramos zarówno w Spider-Island, ASM jak i Superior S-M jest po prostu karykaturą i pospolitymi bazgrołami. Jak taki człowiek może być odpowiedzialny za tak ważną serię dla Marvela i to przez tak długi okres czasu? I te wszystkie zachwyty wylewane pod jego adresem z "posłowia". Z niektórych kadrów wynika, że Ramos kompletnie ma w nosie zasady anatomii człowieka, obca mu jest jakakolwiek proporcja, kończyny postaci przypominają proste figury geometryczne. Twarze wszystkich postaci rysowane na jedno kopyto, czy to męskie czy żeńskie. Tom został jak dla mnie ROZGRZESZONY przez zeszyt #673, w którym Ramosa zastępuje Stefano Caselli. Co ciekawe lepiej jest także jeżeli chodzi o kolory (Frank Martin). Zwyżka formy jest znaczna i co ciekawe nie tylko artystycznie ale i fabularnie, co poskutkowało całkiem pozytywnym przyjęciem całej historii.