Przeczytałem wczoraj JLA - Rok pierwszy. Komiks powstał jako 12 zeszytowa mini-seria, która miała uporządkować i opowiedzieć trochę od nowa historię powstania JLA po Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach. Według mnie misja się powiodła
Pierwszy tom z kolekcji, czyli zeszyty 1-6 są bardzo powolnym wprowadzeniem. Opisują pierwsze spotkanie bohaterów - bazujące na klasycznym zeszycie JLA #9 z 1962. Ukazane też są moce poszczególnych członków drużyny oraz ich życie prywatne. Dla mnie była to taka nudnawa powtórka, która gdzieś tam w tle zaczynała wątki wpływające na główną historię. Tom drugi, czyli zeszyty 7-12, jest już dużo ciekawszy. Akcja przyspiesza, pojawiają się problemy, a poszczególne wydarzenia zaczynają się zazębiać. Ten tom bardzo mocno przypominał mi JLA pisaną przez Morrisona i to mi się mocno podobało
Duża zaletą jest fakt, że w tej JLA nie ma Wielkiej Trójki, a główną rolę gra Flash, czy Canary. Ciekawie przedstawiono tez Aquamana, którego rozumie tylko inny samotnik J'onn. Obu ciężko się odnaleźć wśród obcych dla nich ludzi. Początkowa nieufność do siebie, która pomału przeradza się przyjaźń jest przedstawiona prosto i schematycznie, ale i tak dobrze mi się to czytało. Waid przynajmniej starał się pogłębić relację w drużynie i nadać im namiastkę prawdziwości, czego brakuje w np: JL z New52 i ich Originie.
Całość oceniam pozytywnie, jeden z ciekawszych tomów w kolekcji. Mógłbym go porównać do Avengers - Na zawsze Busiek'a (Buśka?
), nie jest to ten sam poziom, ale podobieństwa są spore. Bazowanie na klasycznych historiach, nawiązania do dawnych wydarzeń, czy masa bohaterów pojawiająca się w finałowej potyczce.