Złem w przewlekłej serii jest to, że się wlecze, a serii urwanej to, że się nie kończy.
(...)
Czasem tak też jest w życiu. I dlatego mnie takie postrzępione w finale projekty po trochu ekscytują...
Są rzeczy, które skonczyc się nie dają, niektóre z nich należą do największych dzieł literackich czy filmowych ("Czlowiek bez własciwości" Musila) , inne, choć niedoskonałe, przez sam fakt zaistnienia skupiają uwagę (filmowe "Na srebrnym globie").
W komiksowie me rozeznanie nikłe jest, więc doświadczeń nie mam aż tak licznych, ale urwany wątek nie jest dla mnie zlem, ale raczej okolicznościowym
clou przeżywania wszystkiego, co wokoło. Chyba po prostu czytam go jak "otwarte zakonczenie", bo choć na poziomie meta mozna dostrzec róznicę, to teoretycznie uchwycić, co zmienia się w mechanizmach odbioru, jest dość trudno. Ale może tylko mi.