Tokyo Ghost
Hmmm... i znów będę tą marudą co chce wylewać kubły zimnej wody. Nie licząc oprawy graficznej to Tokyo Ghost dość rozczarowuje na dłuższą metę gdy chodzi o konwencję, w której się obraca. Bardzo nie radzi sobie z balansem między kiczowatym szaleństwem a "przekazem". Wszystko to jest fajne w teorii, oddzielnie, gdy zostaje złączone w całość na planszy kuleje. Remender chciał złożyć komiks, który jak klasyczne 2000AD łączy komentarz społeczny (i terapia) z komiksem akcji ale coś nie zagrało. Da się to czytać z jakąś tam satysfakcją, zwłaszcza gdy gatunkowe preferencje są trochę jak klapki na oczach (tu piszę o sobie) ale ten komiks nie jest nawet w połowie tak dobry jak powinien być (a przy premierze obstawiałem, że to będzie mój nowy ulubiony Remender, niestety zostanę wiernym fanem Fear Agenta, a reszta wciąż musi walczyć o to żeby się do niego zbliżyć).
Pod tym względem już naprawdę fajniej zainteresować się Low Remendera. Komiks też jest takim dokładnie następnym schematycznym komiksem Remendera, gdzie prowadzi autoterapię mieszając ją z gatunkowym sci-fi ale jakoś wszystko naturalniej działa w obrębie opowieści. Czasem wątki biograficzne, komentarze są zbyt "in your face", brakuje subtelności, a fetysz do "slave Leia outfit" osiąga poziom niemalże podrzędnego eurosci-fi, ale bardziej przykuwa uwagę na dłuższą lekturę (stety/niestety).
Oczywiście jak wyjdzie po Polsku polecam samemu zweryfikować bo zawsze własna opinia lepsza niż randoma z internetu ale skoro czytałem to "przestrzegam" choć to chyba zbyt duże słowo.