Kosmos Marvela uważam za znacznie mniej ciekawie pomyślany niż jego odpowiednik w DC (np. "Anihilacją" się rozczarowałem). Natomiast tę akurat historie uważam za rozrywkowo udaną, a do tego wzbogacającą pokomplikowane relacje pomiędzy Silver Surferem, a Galactusem o dodatkowe "smaczki". Zgadzam się, że Norrin Radd w wykonaniu Rona Lima wygląda bardzo udanie (choć pewnie nie zabraknie opinii, że ten model wizerunku jest zbyt "festynowy"). Ponadto miło będzie odświeżyć sobie ów tytuł we współczesnej jakości poligraficznej. Dlatego nie będę się nawet zastanawiał tylko z miejsca nabywam.