Z tego co widzę na Amazonie ta opowieść ma raczej kiepskie noty. Ktoś to czytał
To jest kulminacyjna część legendarnego runu Franka Millera. Dążą do niej wcześniejsze zeszyty, a późniejsze bezpośrednio z niej wynikają. Także można powiedzieć, że jest to pewna esencja.
Dla samego Millera były to też ewidentnie szczególnie ważne zeszyty, bo nawiązywał do nich później w "Elektra Assassin" i "Elektra Lives Again" (choć oba w zasadzie są poza kanonem, to jednak można je czytać jako dość spójne elementy uniwersum Millerowskiego Daredevila).
Osobiście jednak wolę zeszyty, które nastąpiły po "Elektra Sadze" - ze względu na coraz bardziej "Millerowe" rysunki i klimaty zbliżające się bardziej do "Ronina", a nawet "Sin City".