Pewnie nie jestem najlepszą osobą do wyrokowania o tym, bo uważam, inaczej niż Ty, że "Valerian"w większości zestarzał się lepiej niż "Rozbitkowie...". Zatem chociaż i mi "Luc Orient" nie był wcześniej znany inaczej niż ze słyszenia, na komiks Paape i Grega Ty możesz spojrzeć inaczej.
Ja (po dwóch pierwszych historiach) jestem miło zaskoczony i zgadzam sie z Gravesem. To wdzięczna opowieść i sprawnie też poprowadzona. Fabuła jest konwencjonalna, inspiracje (wskazane we wstępie) widoczne, nie jest więc to dzieło oryginalne i przełomowe, można też czasami zgrzytnąć zębami na tradycjonalizm obyczajowy(Lora mdleje jako pierwsza, porywa się ją równie lekko jak Sue Richards, a wszyscy kosmici to "dzielni faceci"). Ale frajdy w tym zaskakująco dużo (dla kogoś, kto Valeriana łykał bez czkawki), więc w moim odczuciu, szansę dać warto.