Cóż, to są kwestie światopoglądowe i pewnie nie ma szans, byśmy się w nich jakoś szczególnie zgodzili (taki mamy obecnie klimat). Niemniej czuję się trochę wywołany do odpowiedzi, więc zgadzając się w znacznym stopniu z polemiką misioklesa...
Nie każdy musi lubić islam na ten przykład. Ja z tego powodu po komiks nie sięgnę, tak jakbym nie sięgnął po komiks poświęcony badaniom z zakresu chemii organicznej.
Ja tam islamu "nie lubię" na przykład. W ogóle religie nie są czymś co "lubię". Ale przecież to nie jest komiks religijny! To jest tylko pewne tło, "koloryt lokalny". "Nie lubię" też gangsterki, ale czy to mi ma przeszkadzać w zapoznaniu się i docenieniu "Ojca chrzestnego", jak misiokles zauważył?
Żyjemy w etnicznie/kulturowo jednolitym społeczeństwie. I do niego jesteśmy przyzwyczajeni.
To normalne, że do odmienności podchodzi się z rezerwą. Natura tak nas ukształtowała, że ci, którzy byli bardziej czujni i mniej ufni dłużej żyli. To, że dzisiaj promuje się "otwartość" na wszystko i za wszelką cenę to jeszcze nie znaczy, że to jest dobra ideologia. Wszystko musi mieć sens, logikę i granice.
Ale "natura ludzka" nie jest wyłącznie z natury. Gdyby wszyscy nasi praprzodkowie byli równie czujni i nieufni, to nadal siedzielibyśmy na drzewach. Ludzka ciekawość to nie musi być otwartość na wszystko i za wszelką cenę. Już staruszek Freud zauważył, że człowiekiem rządzi zarówno Eros, który każe się łączyć, wychodzić do Innych, dzielić i otwierać oraz Tanatos, który każe się zamykać, izolować i skupiać na sobie i sobie podobnym.
Natomiast nigdzie nie jest napisane, że wszystko co wychodzi ze Stanów jest sensowne i rozsądne i wszystkim należy się zachwycać. W jankeskich filmach czarny powinien być gościem na poziomie, pełniącym odpowiedzialną funkcję albo wręcz geniuszem (ostatnio próbowałem z ciekawości oglądać drugą część "Wojownicze żółwie ninja" - dałem sobie spokój po kilku minutach - idol Donatella, geniusz z chyba ponad stu patentami oczywiście musiał być "Afroamerykaninem"). Można traktować to jako "fantastyczny przejaw tolerancji i otwartości" a można popukać się w głowę i stwierdzić, że propaganda wiecznie żywa.
Ależ nie twierdzę, że co ze Stanów jest wyłącznie dobre! Wręcz przeciwnie, różne wykwity źle pojętej czy nadmiernie wyeksponownej politycznej poprawności napawają mnie zdziwieniem/rozbawieniem/zniechęceniem (zależy)... W Stanach są zresztą inne, mocniejsze i praktyczne podstawy takich działań.
No ale, do licha, w "Ms. Marvel" naprawdę nie przekroczono żadnych granic dobrego smaku, ani sensu czy logiki (logiki komiksowej oczywiście)!
Warto się z tym komiksem zapoznać, a nie popadać w objęcia nieufnego i czujnego Tanatosa. Ale oczywiście:
Wszystko zależy od tego jak pewne idee rozumieć