Pocieszyłoby mnie, gdyby okazało się, że inne komiksy dziecięce sprzedają się choćby tak dobrze jak "nasze" tytuły, nie wiem jednak, jak one schodzą (poza tym, że "Asteriks" dobrze się sprzedaje).
Kiedyś Kołodziejczak mówił, że nowe "Asteriksy" są wydawane w nakładzie 20 tysięcy egz.
Tylko porównajmy to do nakładu "Kaczora Donalda" czy "Giganta Poleca" obecnie (a są to wartości o prawie połowę mniejsze niż jeszcze z 6-7 lat temu).
"Kaczor Donald" - 40 tys. egz., "Gigant Poleca" - 22 tys. egz.
Oczywiście trzeba pamiętać, że z 40% nakładu KD nie sprzedaje się i najczęściej jest niszczone. W przypadku "Giganta"egzemplarze są redystrybuowane aż się wszystkie nie sprzedadzą.
I mówimy tu o wartościach co miesiąc czy co dwa, a nie jednym albumie na dwa lata.
Oczywiście, Egmont wydaje coraz więcej komiksów dla dzieci/młodzieży, ale w jakich nakładach? Nakład LL na pewno nie przekracza 10 tysięcy, konkurs Christy pewnie mniej, pewnie tylko "Kajko i Kokosz" znacząco wszystkich wyprzedza.
Zapowiadam to od kilku lat. Jeżeli szał na superbohaterów nie przetrwa (a trudno żeby było inaczej) to za 10-15 lat Egmont będzie miał poważny problem z nowymi czytelnikami komiksów. Brak czasopism z komiksami spowoduje, że młodzi czytelnicy nie poznają czym jest komiks.
Za chwilę ktoś powie - nie potrzebne czasopisma komiksowe dla dzieci w kioskach, ponieważ każde dziecko przeczyta "Kajko i Kokosz: Szkoła latania" jako lekturę w szkole.
Jeżeli jedynym kontaktem dziecka z komiksem ma być lektura lekko trącącego myszką komiksu na dodatek wymuszona szkołą to będzie naprawdę źle. Sam lektur nie lubiłem czytać, ponieważ jeżeli ktoś mnie zmusza do przeczytania jakieś pozycji to tracę jakąkolwiek chęć.
A co robi Egmont? Wypuszcza miliard czasopism w których zawartość komiksowa równa się zero lub mało. A jeszcze 15 lat temu najlepiej sprzedającymi się pismami Egmontu były bardzo komiksowe "Kaczor Donald" i "Czarodziejki Witch".
Bo dzieciaki czytają superhero
I kupują komiksy po 40 zł? Bardzo to zamożne dzieciaki.