Chyba zaczynam się cieszyć, że nie dane mi jest doświadczać co mają do powiedzenia czołowi przedstawiciele poszczególnych wydawnictw.
Konkurencja jest zdrowa rzeczą - wiadomo. Ale jeśli tam były rzeczywiście jakieś niesmaczne akcje, to tylko świadczy o tym, o jak małym rynku mówimy, skoro wydawcy publikujący bądź co bądź nieco inne gatunkowo tytuły tak sobie jadą. No i dochodzi jeszcze kwestia indywidualnej klasy - polska szkoła byznesu, nie ma co.
Niech walczą o nasze portfele i swój udział w nich, ale ofertą, terminowością i jakością, a nie jakimiś hejtami, jakimś przygryzaniem sobie.