A moda na superhero się skończy, wcześniej lub później. Bo mody równie szybko przychodzą co odchodzą.
Jestem z innego pokolenia. To często jest określona demografia. Ludzie wracają do komiksów i porzucają. Wracają, porzucają. Choćby z przyczyn w jakim są mniej więcej życiowo momencie, jaka jest wtedy siła nabywcza. Pamiętam doskonale pierwszy egmontowy boom na bazie Świata Komiksu i start klubu Świata Komiksu. Jesień roku 2000 chyba, albo 2001. A może to był 2002 już? Wizyta Grzegorza Rosińskiego we wrocławskim empiku. Właśnie wydano pierwszy album "Skargi Ziem Zaginionych" (Sioban) i Thorgala "Arachnea" i to te albumy podpisywał Rosiński. Tm Semic jako Fun Media właśnie dogorywał. Tłumy ludzi. Empik musiał zatrudnić dodatkową ochronę. Nawet podpisywanie płyt przez gwiazdki muzyki pop nie miało takiej frekwencji. No i zdecydowana większość ludzi tam w kolejce na dwa piętra, mniej więcej moje pokolenie (mogli być w troszkę młodsi, troszkę starsi etc..) szczerze nie lubiła WTEDY superherosów i miała szczerze dosyć monokultury tm semic i tęskniła za komiksem frankofońskim. "Dzieci" Orbity, Pegasusa, Sfery (która oprócz gier planszowych wydawała serię komiksową "Aria" określaną w prasie komiksowej w Polsce jako Thorgal w spódnicy
), magazynu Komiks - Fantastyka i jego kontynuatora Komiksu. Nawet gadka - szmatka, że są komiksy i superherosi którzy są ponad ten gatunek (vide np. niektóre propozycje Franka Millera) średnio chwytała
Ludzie, to moje pokolenie, byli wtedy złaknieni komiksu europejskiego. Od takiego z ambicjami ala Enki Bilal po "pop" w stylu Troy czy "Armady". Nie dziwię się, że wtedy próby z wydawaniem superherosów średnio chwytały, a jeśli już to niestandardowe w typu "Strażników". To był czas komiksu europejskiego,a jeśli amerykańskiego to takiego jak "Sin City", albo "brytyjskiej inwazji" w Vertigo, która wtedy też chwyciła mocno. I z tamtej perspektywy nie dziwi mnie, że linia "Dobry komiks" się nie udała mimo tej powszechności i taniości. To nie był ten czas i ta demografia. Za wczesny moment na nostalgię za Tm Semic, nie było MCU i TBBT. I zgadzam się, że moda na Marvel może się skończyć równie nagle jak się zaczęła. Nawet jeśli wspiera ją przemysł rozrywkowy spod znaku MCU czy Deadpool i moda na kulturę nerdowską ala serial TBBT. Mnie zaskakuje zresztą ten brak ciekawości, ta monokultura czasami widoczny w necie np. jest w necie prezentacja jakiś komiksów i te komentarze "pozostanę przy marvelu". Nie, że "sprawdzę, pożyczę" etc. Takie rzeczy kiedyś cechowały chyba w komiksowie tylko ultrasów - otaku
Ale faktem jest, że mody nawet jeśli nie przemijają całkowicie to miewają różne natężenie.
Która powtórka? Skończy się okres ochronny 4-letni na tańsze wydawanie, czy sprzedaż nakładów spadnie poniżej opłacalnych 20 tys.? Pisanie o powtórkach z TM-Semica to jak wróżenie z fusów. Inne czasy, inne problemy targały Semiciem, który wtedy właściwie nie miał konkurencji.
Miał konkurencję. Mało tego jak zaczynał się Tm Semic to były absurdalnie drogie te zeszyty w porównaniu z innymi komiksami dostępnymi podówczas na rynku. I dużo gorzej wydane na początku zresztą. Tylko za TM Semic stał działający międzynarodowo koncern wydawniczy, czyli kapitał. Zupełnie inaczej to wyglądało z polskimi wydawcami, którzy co zarobili z rynku i sprzedaży to mieli na działalność. Ale nie mieli kapitału na ekspansję, bo pomimo ogromnych nakładów to były dość "dzikie"czasy i duża inflacja. Trudno było zaakumulować nadwyżki, bo pożerała je inflacja. Czasem zwykły pech pod tytułem, że bank gdzie mamy rachunek ma kłopoty (to casus np. spółdzielni wydawniczej Bajtek; inna branża, bo prasa komputerowa ale wiadomo o co chodzi). A Semic miał środki zanim zaczęły spływać ze sprzedaży. Kluczem był obrót. Do tego mieli farta pod tytułem Korona. Największy rywal superherosów czyli taki brand jak Thorgal "wyleciał" z portfolio Orbity. I ta Korona wydaje "Strażniczkę kluczy" luksusowo (jak na podówczesne warunki). I to co było takim atutem względem Semików czyli cena przestaje się liczyć. "Strażniczka kluczy" kosztuje tyle co pięć (ciągle relatywnie drogich) zeszytów TM Semic. Potem Semic trzyma cenę. Kurs dolara zmienia się, a te zeszyty były drukowane w Finlandii dość długo. Plus inflacja w przeciągu roku te zeszyty przestają być już aż tak drogie. I tak Tm Semic nie miał konkurencji. Ale nie od razu. Na początku miał i teoretycznie aż tak dominować nie powinien. Ja zresztą uważam, że chyba źle się stało. Lepiej by było, żeby komiksy amerykańskie w tej formie przyszły do nas trochę później. Może rok i żeby robili to Włosi z Panini. Były by dużo lepiej wydane, od razu pewnie drukowane u nas, i dużo tańsze. Więc nie "skanibalizowały"by tak kieszonkowego dzieciaków np. na komiks europejski by się może parę złotych znalazło. Jak bywałem wtedy we Włoszech na wakacjach zeszyty kwotowo kosztowały praktycznie tyle w przeliczeniu co w Polsce Tm Semiki (a "parytetem siły nabywczej" Włochów były znacząco tańsze), a dużo staranniej wydawane. Widać, że edytor czuł temat. Zwłaszcza, że Panini weszło na polski rynek z innymi "hobby" wydawnictwami np. związanymi z kartami piłkarskimi czy NBA i dali radę. Są obecni do dziś.