Niezauważanie zmian społczenych, marginalizowanie postaci kobiecych, pomijanie mniejszości seksualnych służy niczemu innemu jak jednej konkretnej ideologii.
Wprowadzanie różnorodności powinno się odbywać w taki sposób jak to robi DC - tworzą nowe postacie (np. Signal) albo nawet podróbki (chiński Superman) i dają im własne tytuły. Kto chce kupi, kto nie, będzie omijał szerokim łukiem. Nikt tam nie zawłaszcza przestrzeni należącej do innych bohaterów. Zresztą nie tylko to jest problemem we współczesnym Marvelu, ale również to co zrobili ze swoimi postaciami kobiecymi - praktycznie wszystkim nadali takie same charaktery i zrobili z nich wojujące feministki. W sumie tylko niektóre kobiece postacie z X-Men zachowały swoje normalne charaktery (ale też nie wszystkie bo z Kitty Pryde i Strorm weszli w ten szablon). Tutaj trochę więcej na ten temat:
https://www.youtube.com/watch?v=Miz_QW8saMk&t=4sA właśnie; czy ktoś miał okazję czytać tę całą "Americe"? Ogólnie jest tam w miarę strawny scenariusz czy tylko ideolololo dla niej samej?
Myślę, że 'User rating" mówi więcej niż tysiąc słów:
https://comicbookroundup.com/comic-books/reviews/marvel-comics/americaJeszcze recenzja z Avalonu:
Główna bohaterka, latino lesbijka (pisana przez lationo lesbijkę), poznaje dzieje swojej matki, która również jest latino lesbijką. Pochodziła ona ze świata stworzonego przez dwie, wielkie, kosmiczne lesbijki. Ale musiała uciekać z tego świata i trafiła na najwspanialszą możliwą planetę, która przypadkiem okazała się planetą lesbijek. Tam poznała inną latino lesbijkę i like scissor or something spłodziły sobie małą latino lesbijeczkę, którą nazwały America Chavez. Dość przekonujący wybór imion, jak na dwie kosmitki. Podobnie jak te losowe, co chwila rzucane hiszpańskie słówka, które mają podkreślać meksykańskie dziedzictwo, którego nie ma.
W komiksie America robiła jeszcze jakieś dziwne aluzje na widok młodej matki i próbowała zdzielić babcię z pięści, która pewnie też jest latino lesbijką, bo sama se spłodziła. A wszystko to z 6 rysownikami...
I tak właśnie kończy się stereotypowy dobór scenarzystów. Kolejna seria, której Marvel nie może skasować choćby nie wiem co, bo wcześniej naopowiadał jakie to dla nich ważne i nowatorskie.
Jeszcze apropo sprzedaży, to co robi Marvel jest ekstremalnie złe dla całego rynku. W skrócie - sklepy najwięcej zarabiają na edycjach z alternatywnymi okładkami, Marvel zmusza do zamawiania większej ilości standardowej edycji żeby dostać te limitowane edycje, np. schodzi im 20 egzemplarzy fem Thor, ale żeby coś tam dostać muszą zamówić 50 albo 100. Co się dzieje z niesprzedaną ilością? Idzie do śmieci / na przemiał. A potem Marvel chwali się, że ma 35-40% udziału na rynku. A to, że 1/3 poszła na przemiał i kolejne sklepy przez takie praktyki upadają? A kogo to obchodzi. W DC wygląda to trochę inaczej - to co idzie w shipped w zdecydowanej większości jest sprzedawane, sklepy nie muszą zamawiać 200% ponad normę żeby dostać jakiś lenticular cover.