A świat Usagiego zaliczylibyście jako universum?
Też mam opry. Bo to przecież jedna wielka saga - o Usagim właśnie. Ale są też w niej ziarna "uniwersalności", a nawet "multiwersalności". Po pierwsze mamy cały szereg (zwykle krótkich) historyjek opowiadających o postaciach drugoplanowych (jest ich kilka np. w tomie "Pory roku"). Co ważniejsze mamy jednak alternatywne zakończenie sagi w postaci tomu "Senso", który w pewnym sensie stanowi zarazem połączenie z
serią poboczną - "Usagi w kosmosie". Mamy do tego pewną łączność (trochę żartobliwą) z komiksami o Żółwiach Ninja i o Groo Wędrowcem.
Chyba nikt nie wymienił Disneya. Tutaj mamy Kaczki + Myszki + inne.
A jak podejść do LEGO? Przecież też robią komiksy i w ich świecie wszystko się znalazło...
Wspomniałem o Kaczogrodzie w pierwszym poście (w poprzedniej inkarnacji tej dyskusji więcej pisał o tym bodaj Garf).
Co do Lego, to chyba jak najbardziej, przy czym - za myślą Żaglewskiego - uznałbym to raczej za uniwersum rewizjonistyczne, czy też pewnego rodzaju parodię samej koncepcji uni/multiwersum.
Grecka mitologia kojarzy mi się z uniwersum. Opowieści były snute przez pieśniarzy wędrownych (aojdów).
Opiewali czyny bogów i herosów. Osobiście bardzo lubię Wyprawę Argonautów. W skład ekspedycji Jazona wchodziła cała "śmietanka": Herakles, Nestor (brał udział w wojnie trojańskiej), Maleager (polowanie na dzika kalidońskiego), Tezeusz (pogromca Minotaura), bliźniacy Kastor i Polideukes, Telamon (ojciec Ajaksa), pieśniarz Orfeusz, Atalanta.
W sumie superbohaterowie Marvela to taki odpowiednik mitycznych herosów.
To myśl bardzo ciekawa i nie można jej odmówić racji - przynajmniej w pewnym sensie.
Ja jednak systemów mitologicznych (których elementem są poszczególne mity) nie uznawałbym za pierwsze uniwersa.
Po pierwsze - ich celem nie było wytworzenie alternatywnego, fikcyjnego świata.
Po drugie - to co znamy jako mity (greckie, czy jakiekolwiek inne) jest zazwyczaj wynikiem redakcji, która krystalizowała się od starożytności gdzieś do XIX wieku. Zazwyczaj mity nie były tak spójne, ani uporządkowane jak podają Parandowski, czy nawet Graves (który jednak rzetelnie podaje warianty poszczególnych mitów - czyli niejako... uniwersa alternatywne).
Po trzecie - i moim zdaniem najważniejsze - właściwością mitów jest to, że nie powstawały one jako opowieści fikcyjne. Były przede wszystkim sakralną opowieścią o świecie, jego początkach, prawach i historii. Dla starożytnego Greka (może nie dla sceptyka w rodzaju Pyrrona, czy intelektualisty klasy Arystotelesa) opowieść o wyprawie Argonautów była podaniem historycznym i niepodważalnie prawdziwym.