Ze skądinąd sporym ociąganiem, ale wziąłem się w niedzielę za "majowy" "Gniew Pantery". Nie przepadam za tą postacią i koncepcją uber Wakandy toteż zawsze było "coś ciekawszego". Ostatecznie zmordowałem ten tom w jeden dzień i szczerze pisząc gdyby nie pojedyncze wątki relacji między postaciami, które jakoś pogłębiały i tym samym ratowały zamieszczone historyjki to uznałbym, że to jedna ze słabszych pozycji w tej kolekcji. Inna sprawa, że niby widać, że ktoś tam się starał żeby było literacko albo momentami wręcz lirycznie, ale sama historia niczym ten Euzebiusz co rusz dawała fangę w nos opisom. W efekcie podobał mi się jedynie zeszyt ostatni (napisałbym, że był "najmniej słaby").
Gdyby nie motywy interpersonalne postawiłby "Panterę" na tej samej półce co choćby "Deathlok". Czyli nisko. Dzięki ww. motywom stoi nieco wyżej. Niemniej nadal nieco poniżej średniej.
Zaś w sobotę przerobiłem Kpt. Brytanię. Nie będę się pastwił nad korektą, bo to już zostało zrobione wcześniej. Sama historia była całkiem całkiem, choć chyba pisana na kwasie (
), natomiast cały czas nie mogłem opędzić się od wrażenia, że
"Szalony kapelusznik Jaspers" to nikt inny jak tylko alter ego Moore`a.