Tylko ze DD miał kilka wprowadzeń, wiele razy mamy do czynienia z retrospekcjami, o tak jak napisać ze Thorgala można czytać od środka i sie człowiek połapie.
Wiesz, ja nie piszę o DD w ogóle, ale o konkretnym "Daredevilu Nieustraszonym" tom 1. Wielkie opasłe tomiszcze z jedynką na grzbiecie. Udaje początek chociaż jest środkiem, a w wypadku szeregu wątków - końcem.
Wprowadzenia - żadnego. Kupa dodatków, ale ani jednego przypisu wyjaśniającego, kto jest kim lub gdzie szukać powiązań między historiami i wyjaśnień. Wydawca spokojnie mógł wyrzucić scenariusz, który tam w dodatkach zamieścił i dać przypisy podobne do tych, które były w "Kołczanie".
W komiksie pojawiają się wzmianki o dwóch dziewczynach zabitych przez Bulleye'a, a potem Matt spotyka się z jedną z nich. Scena wygląda tak, że można odnieść wrażenie, że spotkał ducha i trochę dziwne jest, że oczekuje iż ten duch okaże jakąś żywą reakcję.
Wokół bohatera kręci się trochę dziwnych postaci o imionach Luke, Jessica, Natasza, Daniel Rand. W sądzie pojawiają się jako świadkowie Stephen Strange i Reed Richards. O tym drugim mówi się, że jest jakimś superbohaterem, ale nie wiadomo jakim.
W komiksie pojawia się niejaki Kingpin. To, co go spotyka, powinno nas zaskoczyć, ale nie zaskoczy, jeśli nie wiemy, kim on jest. I tak dalej. Tu jest taki ogrom odniesień do przeszłości i innych komiksów, że w tym zestawieniu czytanie "Thorgala" od środka to pikuś.