ej, ale słuchaj. dlaczego mam chwalić coś, co mi się nie podoba? nie zachwycam się czymś tylko dlatego, że a) ma znane nazwisko, b) ma znanego bohatera, c) należy się tym zachwycać. nowy Funky jest dla mnie takim samym nieporozumieniem jak Tytus mniej więcej od dwudziestej trzeciej, czwartej księgi, i jest niczym więcej jak tylko dojeniem małpiego/funky'owego truchła. albo druga część Świętych z Bostonu. albo kolejne sequele Blade Runnera. albo...