Nie z magicznej kuli lub z fusów.
Wiem jak wygląda to na rynku beletrystyki
Siada parę osób w redakcji, zaczynają rozmawiać jakie tytuły są chodliwe w danej chwili, sprawdzają jakie są koszty licencji, prognozują jaka może być sprzedaż, później starają się zdobyć licencję i uruchamiają machinę.
Zapewne z komiksami jest podobnie, choć odnoszę wrażenie że czasem niektóre tytuły są przestrzelone, niektórych tytułów brak, a powinny być. Nie dogodzi się wszystkim, wiem, ale też jest ważny głos czytelnika, w końcu rynek komiksowy jest relatywnie mały - stałych czytelników może być z 5 - 6 tysięcy.
Czyli jednak niewiele wiesz.
1. Pomijając (w pewnym stopniu) Egmont, większość wydawnictw komiksowych dobiera tytuły "pod siebie", akcje typu chłodna kalkulacja "chwilowej chodliwości" to patent spaczonych korporacji, których na szczęście na naszym komiksowym ryneczku praktycznie nie ma.
2. Naprawdę wydaje ci się, że "stałych czytelników" jest 5-6 tysięcy? Takich, którzy dokonują zakupu świadomie, są zorientowani w ofercie rynkowej i wiedzą gdzie kupować? No to sobie odejmij 4 tysiące od tej kalkulacji. Chyba, że za "stałych czytelników" uważasz prenumeratorów WKKM i tzw. "przypadkowych czytelników", których wiedza o ofercie komiksowej ogranicza się do lustracji półek i zakupów w sieciówkach typu Empik? Z całym szacunkiem, ale czytelnik, który dzisiaj jest, a jutro go może nie być, zdecydowanie nie jest "stały".
3. Praktycznie 90% wydawnictw komiksowych buduje i ma swój profil wydawniczy, ich STALI czytelnicy, to ludzie, którzy wiedzą czego po danym wydawnictwie można się spodziewać, ale nie jakich tytułów, a jedynie w jakiej konwencji i estetyce, która wynika z gustu i preferencji danego wydawcy, a nie biznesowej kalkulacji.
4. Wyjątkami od tego są akcje typu WKKM, tyle, że to nie ma wiele wspólnego z wydawnictwem komiksowym, bo to inny typ sprzedaży, praktycznie bez selekcji, czysta franczyza, oraz korpo typu Egmont, w którym jednak osoby odpowiedzialne za komiks potrafią mocno zaznaczyć swój gust i preferencje.
Takie a nie inne podejście wydawnictw wynika z wycofania się większości z nich ze "współpracy" z dużymi sieciami księgarskimi, a jednocześnie gwarantuje, że nawet gdyby ten wirtualny "bum" komiksowy się skończył, większość z nich będzie nadal działać bez problemów.
Mam wrażenie, że dostrzegasz jedynie drobny fragment rynku komiksowego i na jego podstawie zbudowałeś sobie całkowicie błędny obraz całości.