Ja tylko wyrażam pragnienie, żeby ktoś, kto wydaje edycję kolekcjonerską, rzecz dla zbieraczy, dla osób, które czytają w rękawiczkach, które śnią o nowych półkach, żeby taki ktoś wydawał wersję jak w oryginale. Skoro "Library Edition" ma powiększony format, to ma taki mieć u nas. Wprawdzie już zdążyłem się wygłupić w innym miejscu forum i sądziłem, że w powiększonym wydano u nas "Hellboya", i wprawdzie czyta się go nadal bardzo dobrze, to gdy jestem już świadom jak wygląda oryginał i jak się prezentuje na półce, to mam wrażenie (maleńkiej) straty.
Nie każde wydanie ekskluzywne trzeba u nas wydawać. Ba! żadnego nie trzeba. Ale skoro już ktoś się zdecydował, to czemu zaingerował w pierwowzór do tego stopnia, że największą wartość wydania (jak twierdzą szczęśliwi posiadacze oryginału) zwyczajnie zignorował? Wiem, że chodzi o pieniądze. Tylko kto wchodzi w rozległy świat Hellboya (zaraz na sklepowych półkach będzie tom z numerem cztery)? Ci sami, którzy nieomal licytują się, ile stów miesięcznie wydali na komiksy. Takim można zaserwować wydanie z najwyższej półki (Wonaps, radzę sprawdzić, co oznacza ten utarty zwrot) o połowę droższe od obecnego. I tak kupią. Dopiero teraz kupią! Przypadkowy czytelnik ściągnie z półki coś cienkiego i bez numerka.
Ludzie mają różną wrażliwość, ale łatwiej znieść zniszczony egzemplarz powieści niż komiksu. Pożółkłe kartki starej książce potrafią dodać uroku, ale chyba nigdy czas nie poprawi obrazu czy rysunku.
Celną jest uwaga, że ludzie poszukują egzemplarzy w jak najlepszym stanie. Po co, jeśli rzeczywiście wolą taniej i więcej? I po co na forum temat zdjęć komiksów? Skoro tak wielką uwagę przykładamy do tego, jak się kolekcja prezentuje na półce, jak grzbiet wygląda, to jak może dziwić, że kogoś irytują babole w środku? Taka specyfika tego hobby.
Zareklamowałem do tej pory jeden komiks. Mam i pofalowane strony, i ubite rogi. Raz parę komiksów zleciało z półki. Żyję dalej. I tak się w proch obrócę. Nie daję się więc zniewolić myśli o drobnych uszkodzeniach przedmiotu, na który nie ma nawet jak dziewczyny wyrwać. Ale rozumiem wiele uwag, np. takich, które zwracają uwagę na fakt, że wydania są okrojone z dodatków. To w końcu oglądacie te komiksy, czy tylko przelatujecie wzrokiem po dymkach? Jeśli oglądacie, to kogo jeszcze dziwi, że komiksiarz chce mieć na papierze wgląd w okładki oryginalne i alternatywne?