Patos. "Daredevil: The Man Without Fear" był komiksem utrzymanym od początku do końca w patetycznym tonie (w pozytywnym znaczeniu słowa "patos"). W "Watchmen" też jest trochę patosu, ale jest on równoważony scenami o innej temperaturze, a dialogi są żywe i nieraz zabawne. O jakim "patetycznym zadęciu" mowa? To, że komiks jest poważny nie znaczy jeszcze że jest nadęty.
Humor. "Top Ten" oceniam nieco wyżej niż "Ligę", m.in. dlatego że jest zabawniejsze i mniej "dęte". Z obiektywnego punktu widzenia jest to komiks tej samej klasy - niezobowiązująca rozrywka na bardzo wysokim poziomie, świetnie opowiedziana historia, ale bez szaleństw narracyjnych, bez tego pesymizmu i powagi jakie cec**ją "Watchmen", "From Hell", czy choćby "Zabójczy żart" (przypuszczam, że "Vendettę" również). "Top Ten" jest polewką z kina policyjnego, z policyjnych akcji "na żywo", jakie oglądamy w TV - taka parodia policji w mieście, gdzie każdy obywatel ma jakąś supermoc. Jak zwykle u Moore'a rządzą dialogi, fajne postacie pierwszego i drugiego planu, porządnie przemyslana fabuła. Jako komiks rozrywkowy "Top Ten" sprawdza się o wiele lepiej niż "Liga".
"Zabójczy żart". Jako mainstreamowy komiks z Batmanem - niezrównany; jednak uważam go za jeden ze słabszych komiksów Moore'a, o czym zadecytowały względy obiektywne: jedynie 48 stron nie pozwoliło Moore'owi rozwinąć skrzydeł w pełni; cała historia Jokera jest okropnie melodramatyczna, jak z jarmarcznej literatury i przez to niezbyt wiarygodna (inna rzecz, że pod znakiem zapytania stoi jej "autentyczność" - może Joker, miłośnik kiczu, sam ją sobie wymyślił), schemat fabuły sztampowy (Joker jak zwykle narozrabiał i Batman jak zwykle idzie go za to ukarać, co jak zwykle finalizuje się w rękoczynach). Zwycięstwem Moore'a jest natomiast to, że w ten mainstreamowy schemat wrzucił garść swoich obsesji (jak ta, że świat jest żartem, co zostało rozwinięte w "Watchmen" w osobie Komedianta) i nadał mu swoje piętno (charakterystyczna dla Moore'a narracja, charakterystyczne kadrowanie, mocny epilog).
Historyjki do "Spawna" lepiej przemilczę. Żenada.