Dla mnie, jako osoby, która nie kupuje kolekcji DC, Swamp Thing był najlepszym wprowadzeniem do tych rejonów DC, których nigdy wcześniej nie udało mi się zwiedzić. Szczególnie mówię tu o kosmosie DC, który eksplorowany jest w dalszych tomach (5 czy 6 wydania, które ja mam, wiec pewnie 3 wydania Egmontu)
Ponadto był on wspaniałym wprowadzeniem do Sandmana
I sam w sobie jako komiks był niesamowitą przygodą. Świetnie się czytało, nawet na grafikę zwróciłem większa uwagę niż zawsze, bo była świetnym partnerem dla scenariusza.
Ale pewnie ważną uwagą jest to, że jeszcze mało co czytałem superhero post 2000. Więc to, co dla niektórych jest "ramotką" dla mnie jest "zwykłym komiksem superhero"
I w otoczenium mojej codziennej lektury superhero Swamp Thing to dzieło wybitne w swojej kategorii.
I tego się będę trzymał.
A tych, co odebrali komiks inaczej rozumiem. Choć współczuję, że ich doświadczenia estetyczne ustawiły ich w pozycji, gdzie ten komiks jest wtórny i ciezkowstrawny.
Moim zdaniem mieli pecha. Takiego jak Ci, którzy czytali Watchmen po tych wszystkich nasladowacach, którzy nowatorskie pomysły Moore'a skopiowali, przemielili i rozmienili na drobne.
Ale to oczywiście tylko opinia.