Jakiś czas temu ze spora przyjemnością przeczytałem Alan Moore's Complete WildC.A.T.s
Moja wiedza o drużynie ograniczała się wtedy jedynie do tego, co czytałem z TM Semica, ale chociaż te dwie historie dzielą lata, to jednak okazało się, że taka podstawa jest wystarczająca. Nie byłem bardzo zagubiony, historia sama w sobie zawiera wszystkie potrzebne informacje na temat wydarzeń w tzw międzyczasie
Rozkeca sie to powoli. Z pewnych przyczyn (których nie ujawnię ze względu na potencjalne spoilery) śledzimy wydarzenia dwutorowo. I jest to spoko. Mnie osobiście bardziej podobały się ziemskie wydarzenia, choć te drugie też mają moc
Po zakończeniu widac, że Moore miał to wszystko przemyślane od początku. Wszystkie wydarzenia sie zazębiają w bardzo przyjemnie czytajacej sie kulminacji. Ja ze swojej storny mogę pwoiedzieć, ze dość wczesnie domyśliłem się o co cho, ale moze tak miało być, bo pewności miec nie mogłem do samego końca. Zaskoczenia nie było, ale ogromna satysfakcja że jednak mam rację już tak
Oczywiscie nie jest to dzieło na miarę najwazniejszych dzieł Mistrza, ale w kategorii superhero jest całkiem przyzwoicie. jest akcja, jest tajemnica, jest dobrze.
Dlatego tym bardziej byłem rozczrowany, gdy w ten weekend skończyłem czytać Alan Moore: Wild Worlds
Moze przez to, że to zbiór krótszych historii. I cięzko to traktować na podobnych zasadach jak poprzednio omawiany trejd?
Ale po kolei:
Spawn/WildC.A.T.S.
Bardzo lubie motyw podróży w czasie we wszelkich jego przejawach. I neistety mam niedosyt, bo komiksy firmy, którą teraz głownie czytam większośc podróży w czasie zamieniły na podróż do alternatywnej rzeczywistości co odbiera przyjemnośc paradoksu...
Tutaj bardzo ciekawy pomysł wyjsciowy poprowadzono w dość poprawny sposób z zaskakujacym zakończeniem i wyjasnieniem. Nie powala, ale tez nie boli
Natomiast zupełnie rozczarowany jestem historiami z Majestic i Voodoo
Majestic bardzo jakiś taki silver surferowaty ale w tym złym znaczeniu. dużo gadu gadu, dużo pseduo metafizyki. nie ogarnąłem tego, nie dyło mi fajnie. Może zły moment, a może to jednak nie to.
A historia z Voodoo choc czerpie z ciekawych wierzeń to jednak jakaś taka niezbyt trafiona w moje wyobrażenie o bohaterce. To mogłoby byc o każdym. Niewiele sama ona tam robi tak naprawdę. Chodiz z miejsca w miejsce, nic nie wnosi do histori (nawet e scenach tańca egzotycznego zamiast się napalać się zastanawiałem co ona ma takie nieforemnie długie ręce?)
Nie podobało mi się zupełnie. nic a nic
Za najlepsza historię muszę tu uznać Deathblow: Byblows
Co jest tym dziwniejsze, że ja nic nie wiem, o jej bohaterach. Nie znam zaplecza (mimo, ze pojawiają sie jakieś smaczki i wątki, w których warto byłoby coś wiedzieć) a mimo to jako kompletnie zielony w temacie jakoś się w tym wszystkim dobrze odnalazłem. Ciekawy pomysł, ciekawie poprowadzony. Zaskoczenia. Wszystko co potrzeba tam jest
Podsumowując okres pracy Mistrza w Wildstorm nie należy do zbyt odkrywczych i wychodzą z tego spore nierówności.
Niektóre rzeczy bardzo fajne, niektóre mniej.
Do części tego wróce jeszcze kiedyś. Ale tylko do części...