Kapitan Brytania: Zakręcony świat.
Ależ cudowna zabawa!!
Przemyślane, ciekawie skomponowane (i fabularnie, i graficznie), intrygująco wpisujące się w świat ówczesnego Marvela z jednej i mający dopiero nastać osobny świat Moore'a z drugiej, a przy tym miejscami straceńczo dowcipne ("Przyloty" w "Daredevils" #8). Jest tu i duch refleksji ożywiający równoległego Miraclemana i elementy wizji, ktore legną u podstaw "V jak vendetty" i "Strażników". Ten komiks sprawdza się naprawdę znakomicie jako lącznik między dawnymi a nowymi komiksowymi czasami. Widac tu jak na dłoni, żę psychologiczne i historiozoficzne wizje Moore'a wyrastają z wczesniejszych wątkow brytyjskiej ("Doktor Who") i amerykańskiej ("X-Men: Days of Future Past") popkultury. Z aluzji robionych wprost zwłaszcza ucieszyła mnie wizyta Sebastina Shawa i Petera Gyricha, których aktywność na wiadomym polu za oceanem pozwoliła zaprezentowac się moment ramię w ramię z jednym z bohaterów tej historii. Zresztą i na scenarzyscie, i na rysowniku futurystyczna historia Byrne'a i Claremonta z "X-Men", niedługo wcześniej przecież wydana, musiała zrobić wrażenie, co widać zwłaszcza w "Daredevils" #9 i "The Mighty World of Marvel" #7.
Nawet dla największych malkontentów wydawania edycji panoramicznych to jeden z tych komiksów, który (mimo redakcyjnych niedociągnięć, na ktore na przestrzeni ostatniego tygodnia zwracano na forum przede wszystkim uwagę) uzasadnia wydanie nawet dziewięcdziesięciu dwóch mniej polskiemu czytelnikowi potrzebnych może tomów tej kolekcji. Dzięki wszystkim, którzy przekonali włodarzy Hachette, by Kapitan Brytania Moore'a i Davisa zawitał do Polski. Lektura obowiązkowa (i mocno polecany zakup)!!