Jak wcześniej wspomniałem komiks nie ma arcydzieł, ma kamienie milowe, komiksy ważne dla tego medium, a"arcydzieła" to tylko są pozycje twórców którzy zakończyli karierę przez śmierć. Taka umowa z Bogiem jest arcydziełem Eisnera, Nowa Granica Cooke`a ect.
Komiks ma mnóstwo arcydzieł.
Umowa z Bogiem była takim samym arcydziełem za życia Eisnera, jak jest teraz. Wtedy była nawet większym, bo miała mniejszą konkurencję. "Nowa Granica" nic nie zyskała po smierci Cooke'a - jest tak samo doskonała, jak za jego życia. Itp.
Nie mam najmniejszych watpliwości, że "Watchmen" jest arcydziełem Moore'a i Gibbonsa, ale nie mam też problemów z zauważeniem w twórczości Moore'a tych cech, które wymienia Gobender.
Powiem nawet więcej. Cenię prace autora "Strażników" właśnie dlatego, że
Jego prace to dla mnie sucha i bezemocjonalna, wręcz matematyczna, misterna fabuła, wielowarstwowa kompilacja faktów, referencji, odniesień, aluzji i przekazów
Nie wydaje mi się przy tym, bym mylił filigranową, ale pustą strukturę z "głębią". Po prostu czasem doceniam w komiksach (filmach, książkach itp.) coś innego niż Gobender.
Rozumiem jednak jego stanowisko, bo nie każdemu i nie wszystko musi się podobać.