I skoro takie emocje to budzi, to chyba macie w swoim środowisku jakiś problem z tym, jak jesteście spostrzegani. Nie napisałem, że Szyłak to onanista intelektualny. Nie napisałem też, że każdy literaturoznawca, krytyk itp. to onanista intelektualny.
Nie odwracaj kota ogonem.
Napisałeś obraźliwy post. W grzeczny sposób wskazałem na to,że jest obraźliwy, a ty wyciągasz z tego wniosek, że jestem przewrażliwony.
W ten sposób przypisujesz sobie prawo do obrażania innych - właściwie za nic, a innym sugerujesz, że z nimi jest coś nie tak, bo nie chcą być przez ciebie obrażani.
Możesz mieć rozmaite zarzuty wobec tekstów naukowych, możesz nawet oceniac je jako nienaukowe. Nie o to chodzi.
W poście, na który zwróciłem uwagę napisałes jednak, że literaturoznawcy na etacie uprawiają onanizm intelektualny. Nie wprowadzałeś żadnych subtelnych rozróżnień, co mogłeś zrobić używając określeń w rodzaju "niektórzy", "nieliczni", "liczni", "co drugi" itp. Przywaliłeś wszystkim - także mi. Czuję się obrażony. Oczekuję przeprosin.
I żeby było jasne: nie bronię tych tekstów (nie znam ich). Chciałem jednak zwrócić uwagę, że w książce znalazły się jednak trochę inne teksty niż były wygłaszane na wskazanej konferencji. W programie nie ma tekstu Szczepockiej, jest natomiast wystąpienie Tuszyńskiej, której tekstu nie ma w książce. Są też w książce teksty osób, które znam i szanuję (jak Katarzyna Kaczor i Michał Zając). Może jest to trochę za mało, żeby książkę chwalić i polecać, ale mi wystarczy, żeby nie potępiać jej w czambuł przed zapoznaniem się z jej zawartością.