trawa

Autor Wątek: Rick Remender - Głębia i inne  (Przeczytany 4887 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline clarence

Rick Remender - Głębia i inne
« dnia: Październik 31, 2018, 11:01:21 am »
 Nikt o Remenderze wcześniej nic nie pisał? Przejrzałem szybko tytuły tematów w dziale amerykańców, ale nic nie znalazłem.
W każdym razie - przebrnąłem ostatnio przez cztery tomy Głębi. Przebrnąłem, bo cholernie ciężko się to czyta. Wewnętrzne monologi bohaterów, jak też ich rozmowy zlewały mi się w ciągu lektury w coraz większy bełkot. „Skrywam rozbrzmiewające we mnie rzężenie śmierci”. Albo „Jest taka jak ja, tylko godzi się uczestniczyć w opowieści o świecie”. Cudownej urody zdania ale nie do końca wiem co autor chciał przez to powiedzieć. Ludzie tak nie myślą, tak nie rozmawiają ze sobą. To są jakieś mętne, metafizyczne/mistyczne wykłady. Filozofia dla ubogich wciskana czytelnikowi w stylu Paulo Coelho w wersji znanej nam z memów. No i dodatkowo jeszcze ten patos, to nadęcie. Remender napompował się tu jak balonik. Na jakież to wielkie poświęcenia co i rusz zdobywają się nasi bohaterowie, jak heroicznie walczą z przeciwnościami losu, i jak ja to uwielbiam cały czas podkreślać i podtykać bez przerwy czytelnikowi pod nos. Szybko to się robi męczące i po paru takich zabiegach mózg zaczyna reagować zupełną obojętnością co do dalszych losów postaci.

 
Niestety, ale rysunek tylko pogłębiał wrażenie chaosu jakie miałem przy lekturze. Rysunki same w sobie są świetne, wiele kadrów z tego komiksu można by po powiększeniu śmiało powiesić na ścianie i będą się tam pięknie prezentować. Ale w wielu miejscach przy lekturze musiałem przystanąć na niektórych kadrach, bo po przeczytaniu dialogów/monologów pozostawało mi jeszcze rozstrzygnąć na co ja właściwie patrzę. Co się na danym kadrze dzieje i co artysta chciał tu przedstawić. Rysunki świetne ale komiksowy flow oprócz warstwy tekstowej zakłóca też sam rysunek.

 
SPOJLERS
(tu już się z wewnętrznej potrzeby przysrywam do Remendera za drobnicę – za to że nie chciało mu się chociaż do wikipedi zajrzeć)

 
Złapałem się za głowę w momencie gdy poszukiwacze zaginionej sondy wychodzą na powierzchnię. Oczekiwałem prażonej promieniami słońca pustyni, przynajmniej 200 stopni Celsjusza, nieco gęstszej atmosfery co było by efektem parowania wody z pozostałych jeszcze dużych zbiorników wodnych (para wodna w atmosferze dodatkowo spotęgowała by jeszcze efekt cieplarniany). A więc pierwszy krok w kierunku dzisiejszej atmosfery Wenus. A tymczasem na powierzchni życie bujnie się pleni, roślinność ma się świetnie, zmutowane owady zakładają wielkie miasta, walcząc przy okazji z potomkami gryzoni i innych również zmutowanych stworzeń. No to po co dziesiątki tysięcy lat wcześniej uciekano wgłąb oceanów? Skoro jest tylko trochę cieplej no i trochę więcej twardego promieniowania słonecznego dociera do powierzchni to po co pchać się setki metrów pod wodę? Bez sensu. Wystarczyło by 20 metrów wody (dobry izolator przed promieniowaniem kosmicznym), a na powierzchni pozostawić plantacje zmodyfikowanych genetycznie roślin doglądane przez roboty. Na górę wyskoczyło by się od czasu do czasu w ciężkim kombinezonie pozwiedzać farmy i sprawa załatwiona.
 Drugi raz za głowę złapałem się gdy okazało się, że planeta ziemiopodobna której tak długo szukali leży gdzieś w Galaktyce Andromedy. To około 2,52 miliona lat świetlnych od Ziemi. Jak oni jebną ten dystans? W łódce? Denerwuje mnie takie lekceważące podejście do tych tam cyferek co je uczeni wymyślają. W Drodze Mlecznej jest do 400 miliardów słońc. I pewnie ze drugie tyle planet. Po cholerę szukać tak daleko? Tylko dlatego, że „NGC 224 Galaktyka Andromedy” to fajna nazwa? Zastanawia mnie też jak to się stało, że nie można było zmienić orbity Ziemi tak by oddaliła się od ogrzewającego się Słońca? A byłby to przecież pikuś przy takiej technologi jaką ludzie tu dysponują (napęd nadświetlny). Tzn. domyślam się, że nią dysponują skoro wysyłają sondy tak daleko. 
 

 
« Ostatnia zmiana: Październik 31, 2018, 11:40:00 am wysłana przez clarence »

Offline erol

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #1 dnia: Październik 31, 2018, 11:58:02 am »
Low nie czytałem, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale czytałem trochę rzeczy z marvela. Remender to jeden z nielicznych twórców na którego mam alergie. Jego historie są zawsze z takim kijem w tyłku (Ty określasz to patosem  :lol: ) że aż ciężko wytrzymać. Tylko Deadly class przeczytałem z satysfakcją.

mkolek81

  • Gość
Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #2 dnia: Październik 31, 2018, 12:49:52 pm »
Ale zasadniczo komiksy Remendera są o tym samym, czyli o dysfunkcyjnej rodzinie, z podobnymi zagraniami narracyjnymi, tylko ubranym w nowe ciuszki. Sprawdźcie sami Uncanny X-force, Uncanny Avengers, Black Science, Low, Deadly Class, Punisher itd.
« Ostatnia zmiana: Październik 31, 2018, 03:38:27 pm wysłana przez mkolek81 »

JanT

  • Gość
Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #3 dnia: Październik 31, 2018, 02:03:56 pm »
Jemu tak naprawdę udało się tylko Deadly Class, Fear Agent (oba niedługo od NSC  :smile: ) i Uncanny X-Force.
Głebia, Seven to Eternity i Black Science jeszcze dają radę a większość dla Marvela to słabizna.

Death or Glory ktoś już czytał?

Offline jeanvanhamme

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #4 dnia: Październik 31, 2018, 10:41:57 pm »
Czy
Nikt o Remenderze wcześniej nic nie pisał?
W każdym razie - przebrnąłem .... Przebrnąłem, bo cholernie ciężko się to czyta. ... zlewały mi się ... nie do końca wiem ... Ludzie tak nie myślą.... To są jakieś mętne, metafizyczne/mistyczne wykłady (wg ciebie) Filozofia dla ubogich.... to nadęcie. ... ja to uwielbiam ... Szybko to się robi męczące... mózg zaczyna reagować zupełną obojętnością ....
... jakie miałem ... Rysunki są świetne,... musiałem przystanąć ... na co ja właściwie patrzę.
 
Złapałem się za głowę ... Oczekiwałem ... A tymczasem ... Drugi raz za głowę złapałem się ... Denerwuje mnie ... Zastanawia mnie ... domyślam się


Interesuje mnie kiedy i na jakiej podstawie zdecydowałeś, że twoje zdanie kogokolwiek obchodzi na tyle, by zakładać o tym nowy wątek? W sensie, bez urazy, to co ci się nie podobało w tym komiksie, to twoje oczekiwania, twoje obawy, twoje niezrozumienie, twoje filozofie, twoja wiedza i wreszcie twoja wyobraźnia. To ty jesteś najsłabszym ogniwem tego komiksu w relacji Głębia-komiks Remendera.
To powyżej, ten cytat, demaskuje ile zawarłeś w tej opinii ego; ja ja ja ja ja ja ja ja moje moje moje moje. Pewnie już się zagotowałeś, ale pomyśl ile zła wyrządziłeś temu komiksowi, komentując bąćcobąć sztukę. Dialogi się nie podobały, bo w fikcyjnej przyszłości nie wszyscy mówią jak prostaki? Akceptujesz kolesi latających z majtkami na leginsach, a nie akceptujesz wizji przyszłości, w której nie zgadzają się kilometry do gwiazd, a rośliny żyją pomimo ogromnej temperatury? WTF?


Nie napisałeś o czym ten komiks jest, tylko o tym czym nie jest w twojej wyobraźni i choć masz do tego pełne prawo myśleć sobie, co chcesz, to już zakładanie o tym wątku i przyprawianie gęby jednemu z częściej zatrudnianych scenarzystów na tej planecie jest złe i wredne.

LOW jest wizją przyszłości, pozbawioną nadziei, w której matka rodziny nigdy się nie poddaje, pomimo wszystkich problemów, które stają na jej drodze, łącznie z samym Słońcem. To saga o przetrwaniu na przekór wszystkiemu, autorska interpretacja psychologii rodziny podszyta depresją, mizantropią i wszechmocną beznadzieją. Graficznie to masterpiece na skalę światową, przynajmniej tutaj się zgadzamy i mieć zarzut w przypadku malarstwa, że nie jest tak szczegółowe jak rysunek, to gruba przesada i zwyczajne niezrozumienie medium, z którym się obcuje.

Death or Glory ktoś już czytał?
Dwa zeszyty mam za sobą. I znowu: graficznie wspaniale, fani rysunku szczegółowego będą zachwyceni, treść zupełnie inna niż Black Science, LOW, czy StE - ot zapomniana dziura w US i problemy społeczności w świecie wybuchających samochodów, mafii, dziwnych mocy i oczywiście... problemów rodzinnych, będących motorem i główną motywacją bohaterów. Bliżej Aarona niż Remendera, którego znamy. O dziwo - póki co nie ma epickości, skoków w czasie i wprowadzenia nowych postaci co dwie strony.

Offline -gościu-

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 01, 2018, 11:03:04 am »
Clarence, ciekawe przemyślenia. Może Głębia nie zachwyca, ale daleki jestem od aż takiej krytyki i szukaniu logicznych dziur. Najbardziej przeszkadzają mi mało czytelne rysunki. W każdym razie fajnie, że jeszcze komuś chce tu się pisać o wrażeniach z przeczytanego komiksu.


Interesuje mnie kiedy i na jakiej podstawie zdecydowałeś, że twoje zdanie kogokolwiek obchodzi na tyle, by zakładać o tym nowy wątek?


Żartujesz? Remender, którego już wychodzą u nas trzy serie (o ile Black Science można zaliczyć do tych wychodzących), a w przyszłym roku dojdą jeszcze dwie, nie zasługuje na osobny temat?

Amer

  • Gość
Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 01, 2018, 12:02:55 pm »
A co za różnica, ile serii tego scenarzysty ukazuje się w kraju nad Wisłą? Choćby była tylko jedna, czytelnik ma prawo wyrazić swoją opinię. Atakowanie kogoś, bo miał chęć podzielić się na forum swoim zdaniem, dużo mówi o atakującym. Po to istnieje forum, po to jest narzędzie umożliwiające stworzenie nowego tematu.

Ja także popełniam ten sam błąd co Clarence, bo gdy piszę o swoich przemyśleniach, mam czelność formułować myśli w narracji pierwszosobowej (miast np. trzecioosobowej jak niektórzy wariaci czy psychopaci). Urodzona ze mnie "wredota".

Offline donTomaszek

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 02, 2018, 08:20:25 am »
Interesuje mnie kiedy i na jakiej podstawie zdecydowałeś, że twoje zdanie kogokolwiek obchodzi na tyle, by zakładać o tym nowy wątek? W sensie, bez urazy, to co ci się nie podobało w tym komiksie, to twoje oczekiwania, twoje obawy, twoje niezrozumienie, twoje filozofie, twoja wiedza i wreszcie twoja wyobraźnia. To ty jesteś najsłabszym ogniwem tego komiksu w relacji Głębia-komiks Remendera.

To powyżej, ten cytat, demaskuje ile zawarłeś w tej opinii ego; ja ja ja ja ja ja ja ja moje moje moje moje. Pewnie już się zagotowałeś, ale pomyśl ile zła wyrządziłeś temu komiksowi, komentując bąćcobąć sztukę.

Ty to piszesz na powaznie?
matkobosko, co za napastliwosc... :oops:
kolega podzielil sie swoja opinia, w czym problem?

Mi zakladanie nowego tematu absolutnie nie przeszkadza. Jezeli padnie, to sam poleci w dol. Wole czytac opinie o komiksach i ich tresci niz pobozne zyczenia, kopiowane njusiki z facebooka, doglebne analizy zawartosci i porownania z oryginalami albo gorzkie zale, ze Egmont to czy Mucha tamto.
Sometimes I'd like to get my hands on God...

Offline jeanvanhamme

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 02, 2018, 09:47:18 am »
Od kiedy fakt posiadania swojej opinii tłumaczy jej uzewnętrznianie. Ta opinia krzywdzi komiks, autorów i wydawców, jest niesprawiedliwa, ignorancka i z jako taką należy walczyć.
I oczywiście mój wywód nie dotyczy tylko tej opinii, ale w ogóle wszystkich tzw. "recenzentów", którzy rosną jak grzyby po deszczu, a których motywacją do pisania jest fałszywe przekonanie, że każda moja opinia jest godna publikacji, bo... jest moja.
No więc nie jest.


A jeśli ktoś nadal nie rozumie, to może to:

Strażnicy Moore'a to nędzny komiks. Ledwo przez niego przebrnąłem. Spodziewałem się mrocznej historii o agencji ochrony w podradomskich magazynach, a tu jakaś dziwna historia o zimnej wojnie, która wiadomo, że tak nie wyglądała. Dialogi napisane zupełnie bez sensu "I am watching the stars" mówi Doctor Manhattan, heh. Istoty o boskiej mocy tak nie mówią!

Niestety rysunek tylko pogłębiał wrażenie chaosu. A już w ogóle ta historia o piracie, nie wiem po co.

Złapałem się za głowę, jak Rorschach był na biegunie w płaszczu i nie zamarzł. Bez sensu. Jak oni jebnęli ten dystans, tankowali na stacjach benzynowych?



Offline isteklistek

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 02, 2018, 09:55:37 am »
Bardzo ciekawa recenzja Strażników tylko po to, aby nabijać lajki. Nikt - osoba piszącą pewnie też - nie traktuje tego inaczej niż trolling, który ma za zadanie zrobić ruch na blogu. Trzeba mieć pomysł na siebie i iść pod prąd, gdy wszyscy płyną z prądem, bo konkurencja jest ogromna, a kto wie może jakiś wydawca coś w tym zobaczy i zdecyduje sie przesłać darmowy recenzencki.
Brakuje tylko linka do recenzji, albo zaraz ktoś zapyta o link do bloga, aby się przekonać jak inne komiksy zostały ocenione. Dla niektórych to zabawne, a inni działają zgodnie z zasadą "Stop making stupid people famous".
« Ostatnia zmiana: Listopad 02, 2018, 10:09:37 am wysłana przez isteklistek »

Offline Bartek Gawron

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 02, 2018, 10:29:07 am »
Ty to piszesz na powaznie?
matkobosko, co za napastliwosc... :oops:
kolega podzielil sie swoja opinia, w czym problem?
Podzielił się swoją opinią?! I nie ma problemu, tak?!!! To ja powiem, że kolega Clarence skrzywdził ten komiks bardzo bardzo, bo na przykład pisząc o wodzie jako dobrym izolatorze dla twardego promieniowania specjalnie zataił, że te 20 metrów dotyczy mionów o średniej, akcentuję: ŚREDNIEJ energii, będących produktem rozpadu cząstek emitowanych przez takie żółte karły jak Słońce. Nawet zakładając, że tamtejsza gwiazda ma paremetry zbliżone do słoneczka naszego, co to świecąc ładnie smutki wszelkie w kąt zapędza i uśmiech maluje na buziach, na usta ciśnie się pytanie: A co z WARIANCJĄ?!!! Co więcej, kolega Clarence nawet się nie zająknął o dylatacji czasu w układzie mionów i jego związku z przemierzaną przez nie drogą, a to już jest niczym innym, jak splunięciem w twarz forumowej braci. Nawet już nie wspomnę o braku jakiekolwiek doprecyzowania pomysłu zmiany orbity Ziemi z punktu widzenia zachowania stabilności Układu Słonecznego. Po prostu nie chciało się koledze zrobić żadnej symulacyjki czy chocby dokonać niewinnych obliczeń na aproksymacyjce układu dynamicznego przed rzucaniem kalumnii na publicznym forum. Wstyd i ohyda!!!

I teraz jak na dłoni widać, ze opinia kolegi Clarence'a to przejaw niczym nie uzasadnionej, czystej i wyrachowanej złośliwości, za którą powinien otrzymać od moderacji status 'obserwowanego', żeby się w końcu skolapsował w swym zacietrzewieniu i pisał w sposób mniej rozmyty.
Jedyne co przeraża mnie w śmierci to to, że można umrzeć nie z miłości.
Obserwowany
Moderowany
Wyciszony

Offline clarence

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 02, 2018, 10:50:31 am »
Przyznaję się, nie dokonałem żadnych obliczeń. Następnym razem spędzę chociaż chwilę przy kalkulatorze zanim znowu coś nieopatrznie palnę bez zastanowienia.

Offline Bartek Gawron

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 02, 2018, 10:58:15 am »
Tak na poważnie, zawsze chętnie czytam Twoje posty i są to nieliczne posty tutaj, ktore budzą moje zainteresowanie. Ogromnie lubię i doceniam Twoją jazdę hard SF. Tak na marginesie, mam nadzieję, że koncu zaopatrzyles sie w Accelernado, bo juz nie chodzi po horrendalnych cenach, poniewaz Mag jakies 2 miesiace temu zrobil dodruk ok. 500 egzemplarzy i sprzedawal u siebie w ksiegarni (niestety janusze szybko wykupili i teraz sprzedaja z przebitka na allegro, ale nie z jakas straszna).
Jedyne co przeraża mnie w śmierci to to, że można umrzeć nie z miłości.
Obserwowany
Moderowany
Wyciszony

Offline clarence

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 02, 2018, 11:44:26 am »
Nie wiedziałem nic o dodruku, ale po sprawdzeniu cen na allegro z pewnością zakupię i przeczytam jeszcze raz, tym razem już na papierze. Ta książka jest zdecydowanie tego warta. Dzięki za tą jakże dobrą wiadomość.


Dialogi się nie podobały, bo w fikcyjnej przyszłości nie wszyscy mówią jak prostaki?
Część dialogów wydała mi się mocno sztuczna, toporna. Daleko im do lekkości dialogów np. Bendisa w Powers czy Jessice Jones (szczególnie Alias). U Bendisa rozmowa płynie, ma własny wewnętrzny rytm, tempo i konstrukcję. Czytając takie dialogi masz wrażenie, że kwestie dialogowe wypowiadają prawdziwi ludzie w trakcie prawdziwej rozmowy, a nie znudzeni aktorzy klepiący monotonnym głosem coś z kartki.W Głębi niestety tak to nie wygląda. Dodatkowo w paru miejscach dostajemy coś w rodzaju wykładu a nie dialogu. Bohaterzy niby ze sobą rozmawiają a w rzeczywistości to Remender poprzez ich usta wygłasza swoje filozoficzne przemyślenia. W tym momencie bohaterowie tracą swoje indywidualności i po prostu odczytują po kolei punkt po punkcie to co jest do odczytania. Po takim odczycie niestety najczęściej odnosiłem wrażenie, że usłyszałem parę banałów a opinie Remendera w wielu kwestiach wydają mi się dosyć naiwne.


Graficznie to masterpiece na skalę światową, przynajmniej tutaj się zgadzamy i mieć zarzut w przypadku malarstwa, że nie jest tak szczegółowe jak rysunek, to gruba przesada i zwyczajne niezrozumienie medium, z którym się obcuje.
Nic takiego nie napisałem. Rysunek wydał mi się w wielu miejscach nieczytelny. Zarzut o jakoby małej szczegółowości ilustracji nie jest mój.


nie akceptujesz wizji przyszłości, w której nie zgadzają się kilometry do gwiazd, a rośliny żyją pomimo ogromnej temperatury?
Tutaj akurat przysrywałem się za drobnicę, jak sam napisałem, ale chętnie uzupełnię swoją wypowiedź, szczególnie, że są to bardzo interesujące kwestie.
W komiksie rośliny żyją na powierzchni ponieważ temperatura im na to pozwala, a więc raczej nie przekracza 130 stopni Celsjusza (niektóre ekstremalne termofile przeżywają w takiej temperaturze). Dzisiejsze skafandry kosmiczne to wytrzymają (na krótko), wytrzymywały też kombinezony w komiksie. Po co więc uciekano na setki/tysiące metrów pod wodę? Tak przesadzona reakcja całej ludzkości wydaje mi się zupełnie niewiarygodna. Remender wspominał też o wzmożonym promieniowaniu docierającym do powierzchni Ziemi, ale jak widać dawki tego promieniowania nie są na tyle wysokie by zniszczyć życie na lądzie. Tym bardziej ucieczka w oceaniczne głębiny wydaje się histerycznym działaniem. Szczególnie, że trudności konstrukcyjne i organizacyjne takiego przedsięwzięcia były by ogromne.
Co do kilometrów. To nie jest tak, że nie zgadzają się dwa bądź trzy kilometry. Nie zgadzają się 23 750 000 biliony kilometrów. Dysponując techniką pozwalającą na przebywanie takich odległości w zaledwie kilkaset lat potrafilibyśmy również zapalać i gasić słońca. Nie muszę więc dodawać, że w takim przypadku problem z powoli rozgrzewającym się Słońcem można by było rozwiązać w miarę łatwo.

Offline jeanvanhamme

Odp: Rick Remender - Głębia i inne
« Odpowiedź #14 dnia: Listopad 02, 2018, 04:13:40 pm »
Podzieli [...] pisał w sposób mniej rozmyty.


Próbowałeś pomóc koledze, a wyszło jak konkretne dosranie, bo wyszydziłeś bełkot kolegi, a nie moje uwagi :biggrin: Ironia ciężka sztuka, za to dobrze kopiujesz techniczny bełkot z wikipedii.
« Ostatnia zmiana: Listopad 02, 2018, 04:31:38 pm wysłana przez jeanvanhamme »