Rzadko sięgam już po komiksy z kolekcji, ale na Sentry się skusiłem dzięki oprawie graficznej (Sienkiewicz, Jae Lee, Tex!) i ten tom to jest prawdziwa bomba. Dostajemy tu odpowiedź na pytanie co byłoby gdybyśmy połączyli Miraclemana z Supermanem a wszystko to posypali bardzo dużą ilością mroku. Historia z okresu gdy do Marvela przyszedł Quesada i powołał imprint Marvel Knights i MAX gdy było widać, że Marvel naprawdę szuka nowych środków wyrazu. Jenkis w tamtym okresie miał swój złoty okres twórczy. Jak komuś podobało się Inhumans (1998), Elektra Assassin, Lives Again czy Daredevil Bendisa to tutaj dostaje historie na podobnym poziomie. Absolutna marvelowa topka. 5 lat później Bendis recyklingował pomysł Jenkinsa (w New Avengers), ale nawet w połowie nie wyszło mu to tak dobrze jak tutaj.