Cieszy mnie ta szczerość w komentarzach, że ,,Ex Machina'' ich znużyła, bo jestem w kontrze, gdyż każdy dialog łykałem niczym dropsy - zachwycając się konstrukcją budowania sporów. Nigdy bym się nie spodziewał, że komuś będzie to obojętne. Może tematyka ich nie kręci?
Zacząłem spoglądać na najlepsze tytuły 2018 r. i rozczarowania - i wychodzi na to, że obiektywne listy o najlepszych komiksach nie mają racji bytu, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto zaprzeczy ich wielkości (jak ja z ,,Pewnym latem''), zaprzeczy, że kontynuacja jest równie udana (w przypadku ,,Head Lopper'") czy zauważy tendencje do ,,spadku jakości'' wydawanych komików (brak konkurencji z ulubionymi tytułami z poprzednich lat). Trochę się tego zbiera i w zasadzie chciałbym poruszyć jeszcze jedno zagadnienie: w sprawie ,,Czarnego młota''.
Wiele osób doszukuje się tu nowych ,,Strażników'' czy nowej jakości w świecie superbohaterów, ale moi mili, gdzie tam jest polityka albo omówienie sytuacji społecznej? Gdzie ta złożoność i ,,powaga''? Bo przecież to kolorowe, campowe widowisko, które wolno się rozkręca i wygląda niczym serial, który musi poświęcić pięć minut każdej postaci z osobna, żeby w ogóle rozwinąć fabułę, co jest zaprzeczeniem wielkiego dzieła Alana Moore'a., który od początku nie pierdzieli się w tańcu i zapodaje gorzki, cyniczny obraz miasta. Poza tym nie widzę rzekomej nowej jakości dla opowieści o superbohaterach - przez nostalgiczne okulary powraca do kiczowatych lat 50. czy 60., co w mojej opinii jest tylko powieleniem stereotypu, że komiksy o superbohaterach są dla dzieci.