Ech, szkoda gadać. Pani myli anime z mangą, beznadziejnie upraszcza, zarzuca bezmyślność i płytkość, bredzi coś o bezmyślnej akcji pozbawionej emocji i psychologicznego tła... I jednocześnie sprytnie zauważa, że są filmy anime udane, ale niezauważalne w zalewie "strasznych knotów". Jakby ktoś się czepiał nieobiektywizmu, to zawsze można powiedzieć "Ale przecież pisałam, że są dobre filmy, więc jestem obiektywna".
To co najbardziej mnie powaliło, to tekst o profesjonaliźmie anime, i to w kategorii wady.
Ach, irytujące to niezmiernie, ale cóż... Nie poradzimy na bezmyślność i głupotę, musimy się tylko jej nie poddawać.
I żeby nie było wątpliwości - nie bronię Pokemonów, ogólnie zgadzam się, że to wyjątkowo tandetna rzecz. Jestem tylko przeciw uproszczeniom i banalizacji mangi i anime jako gatunków.