Najgorsze jest to, że w zachodnioeuropejskich krajach do tych sklepów wchodzi się jak do marketu. 10. letnie dzieci z tatusiami idą na zakupy, biorą 10 blisterów, wszystkie podstawki i jeszcze może terenik jakiś
, tatuś wyciąga kartę kredytową i wszystkiego dobrego w nowym roku synku
Najprawdopodobniej większość tych figurek ląduje po jakimś czasie do pudła albo stoją sobie na półce niepomalowane, a jak już pomalowane to całe na zielono
U nas poziom życia nie jest jeszcze na tyle wysoki, żebyśmy mogli sobie na takie coś pozwolić...
A zresztą, my się martwimy o ceny figsów a biedne dzieci w Etiopii...