Autor Wątek: "Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?  (Przeczytany 11971 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline CaveSoundMaster

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #15 dnia: Styczeń 29, 2003, 09:09:44 pm »
Aha! I zło komercjalizmu nie polega na zwiększaniu publiczności poprzez dodawanie np. inteligentnej, głębokiej czy ambitnej otoczki. Komercjalizm to zło pozorów - w reklamie wszystko wydaje się takie użyteczne i potrzebne ale w zasadzie jest nic nie warte. Nie sądzę by tak było z "Raportem". Jak już jest głęboka otoczka to znaczy, że jest głęboka więc jest wartościowa. G**** mnie obchodzi w jakim celu zrobili ją - jak jest wartościowa to warto ją skonsumować by przetrawić te dobre składniki. Trzeba też odróżnić realną wartość od pozorów, złudzeń. Jak w przypadku nazwy kolejnego z serii "Dania w 5 minut", które jest zwykłym kisielem z makaronem - "Tagiatelle". Ta włoska nazwa ma zwabić pseudo-inteligentów, którzy jednak nie wiedzą co znaczy "Tagiatelle". Ale są i dobre strony tej nazwy - można zajrzeć do słownika i nauczyć się kolejnego włoskiego wyrazu.
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Offline surmik

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #16 dnia: Styczeń 29, 2003, 09:25:57 pm »
A jakie wartosci i dobre skladniki, ktore warto skonsumowac zawiera RM ?
Pozdrowienia,
Marek

Offline CaveSoundMaster

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #17 dnia: Styczeń 30, 2003, 09:42:36 am »
1) Jest to film dobrze oglądający się, dobrze zrealizowany z ładnymi efektami specjalnymi - to znaczy, że choćby dla odpoczynku umysłu można sobie go obejrzeć
2) Są rzeczy, o których istnieniu nawet nie podejrzewamy, które nas wzbogacają - ot, choćby to, że można sobie poprawić słuch (chodzi mi tu o Słupskie kino) bo nagłośnienie jest... skromnie mówiąc fatalne :D Więc przysłuc**jąc się ćwiczymy słuch!
3) Poprawiamy naszą znajomość w sferze kinematografii
4) No dobra, teraz na poważnie - RM jest filmem będący miksem osiągnięć kinematografii ostatniej bodajże dekady, jest tam wszystko - akcja, ambicja... To rozbudza nasze poczucie estetyki.
5) Refleksja filmu nad próbami przeciwstawieniu się czasowi, nad machinami, które z wyzwolenia stają się przestępstwem (aktualny temat w dobie planów Ameryki, która już gotuje antyterrorystyczną prewencję, co do której mam mieszane uczucia)
6) Refleksja nad zaufaniem
7) Refleksja nad przestępczością
8 ) Niebieskawa kolorystyka filmu otwiera nasz umysł na estetykę kolorów (może nie każdemu)
9) Silne emocje w kinie poprawiają stan naszego serca (chyba, że są gwałtowne i urywane)
Itd. itd.
W zasadzie trudno jest znaleźć film bez wartości - trzeba klasyfikując film, porównywać z innymi. Określać jakość w stosunku do istniejącej kinematografii. Bo co z tego jak by ktoś zrobił drugiego Blade Runnera, trochę zmienionego rzecz jasna, pod inną nazwą, który mimo ambicji byłby tylko prostym powtórzeniem? Przyznacie więc, że RM trochę się różni i wprowadza coś nowego. Łączy kino komercyjne z ambicją kina niekomercyjnego (choć pewną częśc tego mieliśmy np. w Matrixie), nieieskawa kolorystyka (podobną rzecz mieliśmy w Blade Runerze - tam była to szarość i różnorakie substancje unoszące się w powietrzu)... połączenie wielu fragmentów z różnych SF-ów, synteza. Synteza też jest czymś nowym.
Zresztą, czego wy chcecie? Patrząc na dzisiejsze społeczeństwo można dojść do wniosku, że ich poczucie estetyki nie wystarcza nawet na RM. Nie "zdali" nawet muminków. Trzeba wrócić do dobranocek... (pomijając fakt, że ostatnio dobranocki są w opłakanym stanie - wstyd, że TVP emituje takie śmieci).
A muminki były fajne... Ach, ten upływający czas...
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Offline Adam Waśkiewicz

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #18 dnia: Styczeń 30, 2003, 10:17:10 am »
Na wstępie zaznaczam, że nie widziałem Raportu Mniejszości, ale przytoczone przez Ciebie argumenty znakomicie dają się zastosować do arcydzieła polskiej kinematografii, jakim jest niezrównany Wiedźmin:

>1) Jest to film dobrze oglądający się, dobrze zrealizowany z ładnymi efektami specjalnymi - to znaczy, że choćby dla odpoczynku umysłu można sobie go obejrzeć

 Jako żywo, prawie dokładnie to samo można powiedzieć o Wiedźminie - z pewnością przy jego oglądaniu lepiej nie wysilać za bardzo mózgownicy.

>2) Są rzeczy, o których istnieniu nawet nie podejrzewamy, które nas wzbogacają - ot, choćby to, że można sobie poprawić słuch (chodzi mi tu o Słupskie kino) bo nagłośnienie jest... skromnie mówiąc fatalne  Więc przysłuc**jąc się ćwiczymy słuch!

 Jakbym widział (bo nie napiszę: słyszał) wspaniale zrobionego smoka. Niestety, w wersji telewizyjnej skopano całkowicie jego wypowiedź, czyniąc ją zrozumiała dla osób nie znających smoczego języka.

>3) Poprawiamy naszą znajomość w sferze kinematografii
 
 To można akurat powiedzieć dokładnie o każdym filmie, więc o Wiedźminie także.

>4) No dobra, teraz na poważnie - RM jest filmem będący miksem osiągnięć kinematografii ostatniej bodajże dekady, jest tam wszystko - akcja, ambicja... To rozbudza nasze poczucie estetyki.

 W Wiedźminie też mamy akcję, ambicję, romans, a do tego jeszcze rozważania filozoficzne, ekologiczne, egzystencjalne, i całą masę innych.

>5) Refleksja filmu nad próbami przeciwstawieniu się czasowi, nad machinami, które z wyzwolenia stają się przestępstwem (aktualny temat w dobie planów Ameryki, która już gotuje antyterrorystyczną prewencję, co do której mam mieszane uczucia)

 Ach, a jakie głębokie refleksje mamy w Wiedźminie - czy driady powinny przeciwstawić się ludzkiej ekspansji; czy wiedźmin może mieć uczucia, czy jest tylko maszynką do zabijania potworów; czy ten film wreszcie się skończy?

>6) Refleksja nad zaufaniem

 Takoż w Wiedźminie - czy Jennefer kocha Geralta, czy nie kocha? Zdradzi, czy nie zdradzi?

>7) Refleksja nad przestępczością

 No, tutaj Wiedźmin bije ekranizację Dicka na głowę, bo ma refleksję nad honorem (wiedźmińskim, krasnoludzkich najemników, smoka), że o totalitarnym ustroju symbolizowanym przez Nilfhgard nawet nie wspomnę.

>8 ) Niebieskawa kolorystyka filmu otwiera nasz umysł na estetykę kolorów (może nie każdemu)

 A tu z kolei polska kinematografia musi uznać wyższość produkcji zza oceanu - na kolorystykę, i wogóle na zdjęcia w Wiedźminie nie mogę narzekać.

>9) Silne emocje w kinie poprawiają stan naszego serca (chyba, że są gwałtowne i urywane)
Itd. itd.

 Któż z nas oglądając Wiedźmina nie odczuwał silnych emocji? Jak i gwałtownych i urywanych paroksyzmów śmiechu?


>W zasadzie trudno jest znaleźć film bez wartości - trzeba klasyfikując film, porównywać z innymi.

 Porównałem, i włos mi się zjeżył - czyżby Raport Mniejszości był aż tak podobny do polskiego fantasy z Żebrowskim w roli głównej?! Oj,. chyba do kina się na to nie wybiorę...

 Pozdrawiam,
 Adam

Offline CaveSoundMaster

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #19 dnia: Styczeń 30, 2003, 10:46:19 am »
:x Jak się chce, to zawsze można nagiąć przytoczone argumenty do każdego filmu... Potraktuję to jako żart.
Szczególnie nagiąłeś pierwsze - czyżby Wiedźmin miał piękne efekty specjalne? To była chyba ironia.
Cytat: "Adam Waśkiewicz"
A tu z kolei polska kinematografia musi uznać wyższość produkcji zza oceanu - na kolorystykę, i wogóle na zdjęcia w Wiedźminie nie mogę narzekać.


A czy ja narzekam? Ja chwalę ten pomysł w RM.
Co do refleksji - jasne, że są (nawet parę momentów mi się podobało :D ) ale to, że są jeszce nic nie daje. Jaka jest ich jakość? Mówiłem coś o niezamierzonych efektach... (paroksyzmy śmiechu).
Owe refleksje z filmu są żywcem skopiowane z książki - tak więc to nie jest zasługa filmu. Jeśli ma to być adpatacja żywcem przepisana z książki, to zwracamy w takim razie uwagę tylko na realizację. A realizacja w przypadku Wiedźmina jest momentami żenująca (nawiasem mówiąc: ja nie potrafiłem się śmiać, tylko chowałem się pod stół).
Poza tym pierwsze trzy argumenty nie były na poważnie.
A to, że nie "powinno się zanadto wysilać mózgownicy" przeczy jakimkolwiek refleksjom. To niemalże antagonizm. Ja nie napisałem, że "nie powinno", tylko że "można nie wysilać" (choć jest to nie wskazane - zważywszy, że znam parę osób, które nie zrozumiały tego filmu).
To tyle mych kontrargumentów.
Pozdrawiam
Bartek (bo tak brzmi prawdziwe imie mistrza CaveSound)

P.S. Gdy mam dobry humor, i gdy są mniej żanujące odcinki lubie sobie pooglądać Wiedźmina.  :D Nie żabym mówił, że to dobry film...
Źródło śmiechu w Wiedźminie to dla mnie przede wszystkim porównanie do "Imienia Róży". Buhahahaha! :D
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Offline axel

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #20 dnia: Styczeń 31, 2003, 02:37:46 pm »
RM widzialam w DKFie, mimo to efekty specjalne calkiem niezle sie sprawdzaly, ale nie powalaly... Oczywiscie koncowka jest wkurzajaca. Nie lubie, gdy ktos mnie ma za ciezko kapujacego debila i dodaje jakies pseudo psychologiczne rozwiazania wszystkich problemow wszystkich "dobrych" bohaterow (gdy Cruise zaczal cos tam o Tamku Sawyerze wspominac to sala ryczala ze smiechu). Umiem jakos dac sobie rade z trescia trudniejsza niz reklama proszku. A to mnie w tym filmie najbardziej zdenerwowalo, ze jest taki doslowny... To, ze ma wszystkie skladniki dobrych filmow Sf i innych klimatycznych dziel, nie czyni go dobrym filmem. Synteza nie jest prosta suma skladnikow!!!! Synteza powinna czynic z nich nowa jakosc.
Tego (nowej jakosci albo przynajmniej niebanalizowania) brakuje szczegolnie w warstwie psychologicznej postaci czy (tu umieram ze smiechu) jakiejs filozoficznej. Bo efekty specjalne sa cool.
Ale mozgownica to tu za bardzo nie ma co sie wysilac... Nie to, co u Dicka. Po jednym opowiadaniu mozna prowadzic dysputy latami. Nawet problem prewencji nie zostaje w filmie na tyle jakos zaznaczony, by go chciec przetrawic pozniej...
Z drugiej strony fajnie, ze sie siega po Dicka.
Dla mnie to byl dobry film klasy B, ale i tak koncowka rozczarowuje...

Offline CaveSoundMaster

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #21 dnia: Styczeń 31, 2003, 05:53:20 pm »
:x Odczepcie się od książki!!!! Spróbujcie skonsumować ten film jako... film, a nie adaptację. Często to psuje ocenę bo NIE DA się (chyba, że książka była klasy "ż") odtworzyć idealnie klimoatu książki. Zarówno WładcaPierścieni jak i RaportMniejszości w takim odcieniu to totalne chały, na które się idzie tylko po to by później po wyjściu z kina mówić:
aaa tam, książka to była lepsza... AAaaaa... po co to wszystko zmieniali... Aaaa to nie ten klimat... Aaaa to nie to samo.
I nie zgadzam się, żeby film w kwestii przesłania był filmem bezmózgim - spójrzcie na Harry Pottery, xXx-y i inne badziewie.
Refleksja o tym, co człowiek może zrobić w momencie desperacji i "o pardoksie, że gdy znamy naszą przyszłość staje się ona tylko raportem mniejszości" (dlatego jej nie znamy) jest ważną refleksją psychologiczną. Jeśli próbujemy przewidzieć przyszłość, jeśli jednoznacznie określimy naszą drogę dla jutra, możemy zmienić swe życie bo pojawia się kolejna.
Jest jeszcze wiele innych interpretacji, które mógłbym tu napisać, ale z braku miejsca i czasu nie jestem w stanie tego zrobić :( .
Dla mnie był to film klasy A, może nie ten "najlepsiejszy z najlepszych", ale nadal ten, który się ogląda z przyjemnością po kilka razy (jak na razie 3).
url=http://www.last.fm/user/CaveSoundMaster]Last FM[/url]

Offline Thronaar

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #22 dnia: Luty 01, 2003, 11:28:18 pm »
Mi film się bardzo podobał. Odbieram go jako bardziej inteligentny Mision Imposible 3.  8)
A jeżeli tak bardzo wk.... was końcówka to oglądajcie do momentu gdy głównego bohatera zamykają w lodówce mózgu. Ja oglądałem film w kinie nie wiedząc ile trwa i nie patrząc na zegarek więc fajnie było poczuć przez chwiele, że zakączenie jest dość ponure (razem z przesłaniem).
Nic nie zostanie zapomniane;
Nic nie zostanie wybaczone.

Offline Kormak

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #23 dnia: Luty 02, 2003, 12:23:06 am »
Cytuj
I nie zgadzam się, żeby film w kwestii przesłania był filmem bezmózgim - spójrzcie na Harry Pottery, xXx-y i inne badziewie.


Wymienianie jednym tchem Pottera i xXx to chyba lekka przesada...
za karę przez ciebie Slytherin traci 50 punktów!!! :twisted:

Offline dnaoro

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #24 dnia: Luty 28, 2003, 09:46:57 pm »
przepraszam Cie, kormaku, ale czy Ty bronisz 'Harrego' czy 'XXX-a'? ;)

Offline Kormak

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #25 dnia: Marzec 01, 2003, 12:10:32 am »
Harry'ego ofkorz.

Offline toxick

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #26 dnia: Marzec 01, 2003, 11:17:05 am »
hey - zawsze można się przyczepić do jakiegoś filmu, jesli ktoś jest źle nastawiony to nawet perełki mu się nie spodobają :)
nie twierdze, że MR jest perełką, ale zasługuje na miano bardzo solidnego filmu, który ogladałem z wielką przyjemnością. film różni się od opowiadania, ale to wynik rozszerzenia spectrum poruszanych zagadnień - na korzyść filmu. opowiadanie jes świetne, choc nie jest to szczyt formy mistrza. film traktuję jako opowieść zbudowaną poniekąd na nowo na szkielecie opowiadania. gdyby spielberg byl w 100% wierny ksiązce, film by na tym stracił:)
a tak mamy MR, który wciąga widza od pierwszych minut (dla mnie pierwsza scena jest genialna), podtrzymuje jego zaciekawnienie i trzyma do końca (prawie). nie jest pusty, nie jest filmem o niczym - porusza wątki relacji międzyludzkich, uczuć. postać jednej z precogs (zapomniałem imienia :wink: ), silnie związaną z głównym wątkiem (nie było tego w opowiadaniu), odbieram bardzo pozytywnie - wyjęcie jej z drugiego planu na pierwszy to całkiem ciekawy zabieg :)
a odbiegając od samej treści - piękne ef. sp. i niektóre sceny: operacja wymiany gałek, roboty - szpiedzy, komputer...
daje 4* ;)
Fantazja to potega - nie lekcewaz jej !!"
"Najjpiekniej lsni ostrze w nrokach nocy"

Offline wiśnia

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #27 dnia: Marzec 01, 2003, 11:59:18 am »
ksiazki nie czytalem, ale film podobal mi sie jak najbardziej. byl inny od wszystkich filmow ktore widzialem, ale na plus of koz
e don't need no education
We don't need no thought control
No dark sarcasm in the classroom
Teachers leave the kids alone

Offline dune

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #28 dnia: Maj 09, 2003, 03:43:15 pm »
Właśnie przemęczyłem MR. Przemęczyłem bo spodziewałem się perełki ( Dick ). Przede wszystkim to właściwie film sensacyjny, gdyby wyciąć motyw z precogami to zostanie stary pomysł, powielany tysiące razy - uczciwy, wierzący w system policjant zostaje ofiarą tego systemu ( a właściwie skorumpowanego albo złego polityka ). Musi w krótkim czasie dowieść swej niewinności i przy okazji zdemaskować gościa ze szczytów władzy. Wszystko dobrze się kończy ( po dramatycznych momentach ) - dobro zwycięża, kara dosięga złych. Na końcu coś łzawego - policjant wraca na łono rodziny, żona w ciąży, zachód słońca. Robi mi się niedobrze, koniec seansu.
Gwoli sprawiedliwości jednak film jest przyzwoitym produktem, który można obejrzeć, ale bez zachwytów.

Offline Kret

"Raport Mniejszości" - wiele hałasu o nic?
« Odpowiedź #29 dnia: Maj 09, 2003, 04:36:58 pm »
Z Dicka nic tam nie pozostalo, wiec w zasadzie nie ma sie czego czepiac.

Pomysl diametralnie zmieniony (ale ok, trudno by bylo w filmie wyjasnic oryginalna idee Raportu Mniejszosci w przypadku Andersona), zakonczenie takoz (Dick potrafi dac cos wiecej niz zachod slonca, a poza tym jego zakonczenie bylo dwuznaczne jak zawsze...). Sliczne obrazy chwilami i wizje przyszlosci, ale bez jakiejs przesady...

Ogolnie, raczej sie zawiodlem, choc chwilami trzyma w napieciu.

Pozdrawiam

Kret