W temacie chodzi o
ulubione straszydło, dlatego też mój wybór padł na wampiry itp.
Najbardziej boję się wprawdzie morderców, psychopatów i tego typu "straszydeł", bo oni są realnie niebezpieczni. Ale ich szczerze i serdecznie nie lubię, więc sobie darowałam.
Wampiry i wilkołaki mają dla mnie tę przewagę nad demonami i upadłymi aniołami, że demony są służącymi, są przyporządkowane do jakiejś hierarchii, nierozerwalnie związane z walką dobra ze złem, z Bogiem i Lucyferem - a wampiry są od tego wolne.
A duchów nigdy się nie bałam - skoro duch przez wszystko przelatuje, nie mogę go uderzyć, to on mnie też nie może!
Śmierć nie jest dla mnie straszydłem, tylko aniołem - w ogóle nie wchodzi w grę.