stare czasy...
od 6 albo 5 zaczynalem moja przygode z ff...
potem byl niesmiertelna 7... potem maksowanie leveli na pierwszym dysku zanim aerith zginela...
potem przyszla 8 i kolejna suuper gierka.. choc magia mi do gustu nie przypadla (a dokladnie siedzenie na poczatku i wysysanie jej...)... wala z ultima weaponem to bylo cos... cos jak emerald... swietna sprawa;]
9 i lekki zawod.. nie podobala mi sie az tak bardzo...
10 i powrot w wielkim stylu... choc do dzis nie pokonalem 2 inkarnacji dark yojibo (wszystko inne juz mam wymaksowane... ale nie mam czasu w to grac...)
11 przez neta i drogo wychodzilo... czyli n/c
12 i znowu swietna gierka ze wspaniala fabula i grafika (intro wgniotlo mnie bardziej niz w 10) lecz system walki doszczetnie spiep... zepsuty...
(gra in progress czeka na lepsze wolniejsze czasy)
czekam teraz na 13
(lucky number that is...)
teraz sobie wyliczyle.... 7, 8 i 10 zdjadly mi z poltora miesiaca zycia Oo to sie nazywa marnowac czas...)