Ostatnio zacząłem grać w angielską wersję Koihime Musou. Główny bohater (zwykły licealista) pewnej nocy nakrywa złodzieja, który ukradł lustro z pobliskiego muzeum. Podczas walki lustro pęka, a sam główny bohater i złodziej trafiają do świata z opowieści "Romans Trzech Królestw". Z taką niewielką różnicą, że wszyscy bohaterowie to bohaterki, a on sam zostaje uznany za posłańca niebios i ma przynieść pokój kontynentowi. Gra jest połączeniem visual-novel ze strategia turową (choć trochę biednie z tą strategią). Kreska i fabuła są całkiem niezłe, ale niestety ma wiele wad. Na przykład nie ma głosu bohaterek ( wydawca postanowił, że wyda patch z głosami jeśli uda mu się sprzedać przynajmniej 2000 kopii co nastąpiło tydzień po premierze i teraz można wkleić głosy do gry, ale sęk w tym, że zajmują one więcej miejsca niż sama gra). Kolejnym i moim największym minusem jest sama strategia. Polega ona na tym, że na początku wybieramy 2 dowódców armii (jeden używa specjalnych zdolności w czasie bitwy, a drugi daje bonusy do formacji), a potem walczymy. Sama walka polega na tym, że decydujemy jaką formację ma przyjąć nasza armia. Jak to przystało na formacje jedne są silniejsze przeciw drugim i słabsze przeciw trzecim (zależności przypominają te z gry papier-kamień nożyce). /czy wygramy czy przegramy na dłuższą metę nie ma znaczenie, bo jak przegramy możemy rozegrać walkę jeszcze raz (z tą różnicą, że tym razem będziemy mieli więcej wojska). Do tego jedyne decyzje jakie podejmujemy w czasie gry to kliknięcie na portret jednej z bohaterek i tym samym jest pokazane wydarzenie z nią związane. Mimo tych wad nawet przyjemnie się gra w tą grę.