Ja tam tak po prawdzie nie będę płakał rzewnymi łzami po tych serialach. Fakt Daredevil 1 i 3 sezon były bardzo dobre, tak samo jak świetny pierwszy sezon Dżesiki Dżons, ale całość jako całość jest mocno przereklamowana. Najsłabszym punktem w planie Netflixa jest to, że postanowił stworzyć własne uniwersum superbohaterów wydając na to 100 dolarów. We wszystkich 5 serialach i jednym crossoverze, akcja dzieje się tak naprawdę w 10 na krzyż tych samych pomieszczeniach a na cały Nowy Jork przypada jeden komisariat policji. W Punisherze większość efektów wystrzałów plus krew to żałośnie wyglądająca komputerowa bazgranina, ja rozumiem że nie starczyło pieniędzy na to aby strzelaniny nakręcił Michael Mann, ale to co widać na ekranie to konkretne przegięcie. Co do tego, że te seriale są przegadane to ja też dołączam do chóru, one są przegadane. O ile w Daredevilu całkiem nieźle wyważono proporcje pomiędzy akcją a samą fabułą, a w Jessice Jones zamiast na akcję postawiono na znany z dreszczowców motyw uciekającego czasu i zagrożenia czyhającego za każdym rogiem, dzięki czemu serial nie nudzi, to taki Luke Cage się ogląda jak trzynastogodzinną wersję reżyserką "Barbershop" tylko wykastrowaną z dowcipów a Punishera jak tani polski pseudodramat obyczajowy połączony okazjonalnie z najtańszym sensacyjniakiem z 2015 ze Stevenem Seagalem. O Iron Fiscie, który zamiast wyglądać na faceta, który ostatnie 20 lat spędził trenując kung-fu w mistycznym klasztorze, wygląda jakby ten czas spędził popalając trawkę i grając na konsoli w piwnicy nie powinienem już wspominać. Te seriale nie mają tak dużej ilości dialogów, bo to wynika z potrzeby scenariusza, tylko dlatego że nie maja budżetu na sceny akcji a postacie stoją i mówią do siebie nie ważne o czym na tej samej zasadzie na której robią to w wenezuelskich tasiemcach, bo coś muszą robić aby zapełnić czas antenowy. Brak wyrazistych czarnych charakterów też wielki minus: Kingpin, Wesley, Killgrave, Bullseye od biedy ten Snake coś tam z drugiego sezonu LC. Reszta nie istnieje.
Z drugiej strony nie wierzę też za bardzo aby Disney kontynuował seriale w podobnych klimatach, to rodzinna stajnia więc o Fisku roztrzaskującemu głowę jakiegoś nieszczęśnika drzwiami samochodu możemy zapomnieć. Na dodatek patrząc się na poziom takiego podebranego innej wytwórni katastrofalnego Homecoming jestem pełen złych przeczuć co do jakości ich produkcji, chociaż z drugiej strony może zaskoczą jak w Łotrze Jeden? Trochę szkoda świata nocnych marków co ściągneli kalesony, zapowiadało się całkiem interesująco, Netflix miał dobry pomysł (chociaż wykonanie nieco nie te) ale wygląda na to, że to już koniec. Dla mnie na ten moment najlepszy serial w klimatach to zdecydowanie Gotham.