Również podpisuję się pod pochwałami dla Affleckowego Batmana.
W ogóle mam taki trochę kontrowersyjny pogląd na kwestię przedstawienia Gacka w filmowym uniwersum. Uważam, że aby postać w ogóle miała rację bytu trzeba by ją przedstawić inaczej niż w komiksie, podobnie jak robią to z postaciami włodarze z MCU.
Sama idea gościa popyrającego w kostiumie nietoperza w nocy aby straszyć przestępców, który dodatkowo chce być "taki straszny i poważny", jest taka głupia, że nic dziwnego, iż filmy się nie sprzedają. No bo taki Iron-man czy Cap, brzmią już o wiele poważniej niż gość z uszami nietoperza.
Ja zrobiłbym to inaczej. Batmana ale bez kostiumu. Zamiast tego marynarka, koszula, krawat lub kamizelka. Najlepiej czarne. Batman z filmowego uniwersum DC działałby w cywilu i pomagał ludziom swoimi środkami finansowymi, powiązaniami biznesowymi, działalnością filantropijną i charytatywną oraz w razie potrzeby, nocą mógłby podwinąć rękawy i obić mordy paru osiłkom. Ale w cywilu. Choć jeżeliby pokombinować (jak np. w niektórych scenach BvS było pokazane) nie musiałby nawet tego robić aby pokazać swój heroizm. Warto wspomnieć kilka scen z linków poniżej, które nie zostały tak naprawdę nigdy odpowiednio docenione, bo skupiono się na hejcie na Snydera.
Taki Batman na ekranie kina jest dla mnie o wiele bardziej wiarygodny niż debil skaczący w masce nietoperza po dachach. Może trochę za bardzo przypominałoby to Bonda, ale można by się postarać o drobne akcenty, które by oddzielały jedną idee od drugiej.
Myślę, że cytat z jednej scen z BvS na przyjęciu najdobitniej to oddaje "We just have a bad history with freaks dressed like clowns."