Nie wiem na ile poważnie to traktować, podobno Dąbrowski to sympatyczny facet, który lubi Mikropolis, ale w wywiadzie dla AQQ przyznał, że to co pisze w Likwidatorze to właściwie jego poglądy tylko z dodatkiem nadmiernej przemocy. Wcześniej też myślałem, że to wolne żarty i nawet teraz trudno mi uwierzyć, że może tak nie być.
Lobo i (prawdopodonie) Kill Bill to inna para kaloszy, bo to czysta rozrywka. Likwidator chyba jednak próbuje być czymś ciut więcej i wtedy przestaje mnie śmieszyć.
To nie jest żadna moja osobista tragedia, po prostu szkoda, że jak już ktoś dość sprawnie robi komiksy, to robi właśnie takie.
Zresztą, nieszczęscie Likwidatora i jego autora, może też polegać własnie na tym, że nikt go nie traktuje poważnie.