Fantastyczna recenzja do pokazania jak ludzie się różnią w ocenach... abstrahując od jakości scenariusza (który dla mnie nie podołał stawianym sobie celom) to ten komiks pokazał mi już ostatecznie jak bardzo Lee nie chce się już rysować. Oprócz paru "epickich" przedstawień (sławna plansza rozkładówka, patetyczne pozy) w tym komiksie jest tyle spi****lin, że to aż woła o pomstę do nieba (zwłaszcza twarze 3/4 ludzkiej obsady, która miała nieszczęście spaść na drugi plan kadrów).
Serią się jarałem przed premierą ale gdy już zadebiutowała przerwałem zakupy zeszytowe w trakcie i pozbyłem się wszystkiego oprócz numeru #1, ot, bo może kiedyś skoczy w wartości (taaa, jasne). Rozczarowanie...
Oczywiście moja opinia może się brać się z tego, że jestem wolny od bycia psychofanem Lee mimo sentymentów semicowych.