Nie powiem, że jestem największym fanem eSa, bo to pewnie byłoby kłamstwo, ale że jestem prawie największym fanem eSa nie byłoby przesadą
Czego spodziewałem się po filmie? Tego, że będzie to opowieść o Supermanie, a wg mnie Superman/Clark Kent był tylko dodatkiem do już wcześniej stworzonego scenariusza i finalnie zaadoptowanego właśnie na tę historyjkę. I odnosi się to do całości przedstawionej opowieści.
Na pewno nie do końca tego co dostałem. Wiem, że film to inne medium niż komiks i czasem kilka rzeczy trzeba nagiąć czy też zmienić, ale kaman!
- tak jak już napisałem - wg mnie zaadaptowało jakąś historię pod film o Supermanie
- komiksowa Lois Lane ma pazur i nie poddaje się tak łatwo jak postać filmowa; kinowa Lois Lane jest miękka (taka cnotka-niewydymka), a jedynym tekstem pokazującym jej zadziorne dziennikarskie oblicze są słowa wypowiedziane podczas wizyty w bazie wojskowej ("porównaliśmy już kto ma większego kutasa"), no, ale w szpilkach po pustyni to popierdziela!
poza tym Lois to dla mnie musi być czarnula (ech - Teri Hatcher...)
- nie liczyłem ile razy rzuciła imieniem: Clark! do eSa (tak że było milion ludzi obok i wszyscy to słyszeli)
- świetne zrobione, ale przydługie sceny walk...
Byłem na wersji w 3D. Tyle tego 3D, że można śmiało sobie odpuścić i obejrzeć 2D (nie wiem jak 4DX, czy jaką wersję mieli w IMAXie, więc tu się nie wypowiadam).
Poza tym muzyka jakaś cienka (prócz utworu Chrisa Cornella). Tak samo podsumowała moja kumpela która Zimmera uwielbia i twierdzi, że jak pierwszy raz utwór usłyszała w necie to bardzo się jej spodobał, ale całościowo ścieżka dźwiękowa nie zrobiła na niej wrażenia. Mi bardzo brakuje w niej tematu przewodniego (charakterystycznego w twórczości np. Williamsa).
Mieszane uczucia mam do wątku Jonathan Kent - młody Clark (
scena: o tym czy będziesz zły czy dobry musisz sam zdecydować, ale czy oddanie komuś w ryj ci w życiu pomoże?
) i finalnie śmierci tego pierwszego. No i
morderstwo Zoda - to powinno skończyć się jak komiksowe morderstwo dokonane przez Wonder Women na Maxwell Lordzie.
Co mnie "urzekło":
- świetnie opowiedziany wątek na planecie Krypton z super efektami specjalnymi
- super, że pominięty został wątek wylądowania oraz odnalezienia kapsuły przez Kentów
- fajnie zbudowana psychologia głównego bohatera i początki jego mocy (scena w szkole)
- Michael Shannon to odpowiedni generał Zod - w sensie jego twarz jest odpowiednią do tej roli
no a Antje Traue to super laseczka