BOŻENKA!!! CO ONI ZROBILI Z MOIM UKOCHANYM HEROSEM???
To woła o pomstę do nieba!
Cholera, co mnie podkusiło do kupienia komiksu o Supermanie? Wymęczyłem tych "Ludzi ze stali" wczoraj i nie wiem, co myśleć. Chyba nie zrozumiałem połowy komiksu. Akcja rwana, jakieś przeskoki w czasie i przestrzeni bez żadnego uzasadnienia i wyjaśnienia. Niby rozpierdziel, wielki dramat na kosmiczną skalę, a zaczyna się i kończy na kilku stronach i jakoś tak nijak. Wszystko takie dziecinnie naiwne. Od czasów Semica unikałem Supermana i ten komiks przypomniał mi dlaczego. Ta postać jest tak płaska, jak coś bardzo bardzo płaskiego, nie wiem, jak pokrywa jakaś.
Ps. Po jaką cholerę człowiekowi, który ma już każdą moc, jaką jego twórcy byli w stanie wymyślić, dają jeszcze niezniszczalną zbroję? Żeby był jeszcze bardziej niezniszczalny? Jeszcze bardziej nudny? Chyba tylko po to, żeby twórcy nie musieli tłumaczyć, dlaczego kostium herosa nigdy nie niszczy się w tych wszystkich wybuchach, bójkach, strzelaninach itd.
A ja właśnie skończyłem czytać Superman: Kuloodporny. Dużo wątków, trochę tego, trochę tamtego, raz mamy początki Supermana jak zasuwa ubrany w jeansy, t-shirt i pelerynę, w następnej historii mamy go kilka lat później już w kostiumie, przez co całość sprawia wrażenie nieco chaotycznej, jakby Morrison nie miał sprecyzowanej wizji tej historii, albo tylko odnoszę takie wrażenie przez te różne dodatkowe historie.
Podczas, gdy tom pierwszy był dla mnie spoko to obecnie będąc na etapie tomu drugiego (okolice zeszytu Action Comics #0) jestem strasznie skołowany i zniechęcony do tej serii. Może te wszystkie pomysły będą miały jakiś sens później i sprawne zakończenie, ale na razie np. nie wiem po co wprowadzono Supermana (i innych postaci) z Ziemi 23. Przeskoki, o których piszecie, strasznie mi odbierają uciechę z czytania tego komiksu. Dodatkowo rozśmieszył mnie tekst odnośnie "czterech półkul postludzkiego mózgu" (OK, rozumiem - sci-fi i takie tam, a mój umysł pewnie nie wykracza poza ramy aż tak abstrakcyjnego myślenia.
Potem jeszcze Superman przeprowadzający operację na Lois Lane. LOL! Czy też wprowadzenie wciągającej historii chomików, które mam nadzieję odegrają w finale tej opowieści ostateczną rolę
Oby dali sobie spokój z kontynuacją tego tytułu, bo po odejściu Morrisona poziom spadł drastycznie. Jeśli się nie mylę przejął go Tony Daniel, a próbkę jego grafomańsich zdolności zakosztowaliśmy w Detective Comics. A później nie było lepiej.
Obecnie nie jestem w stranie wyobrazić sobie, że może być jeszcze gorzej...
Po tomie drugim czuję się o tyle uspokojony, że całość wydaje się zmierzać w przemyślanym kierunku. Zastanawiam się tylko z jakim rezultatem Morri podopina wszystkie wątki w ledwie jednym tomie. Na pewno sporym walorem jego wersji Kal-Ela są liczne nawiązania do motywów rodem ze Srebrnej Ery DC Comics. Autor wplata je wyjątkowo umiejętnie. W warstwie plastycznej spore rozstrzelanie stylistyczne, co może nieco drażnić.
No ja mam nadzieję, że run Morrisona zamknie wszystkie wątki i zostaną one wyjaśnione. Życzę sobie bym finalnie też powiedział: "Kurczaki... niepotrzebnie wieszałem psy na tej serii. Jest ona przecudowna". OBY tak było!
Tak swoją drogą, bardzo liczyłem, że po All Star Superman, Mucha wyda Superman For Tomorrow. Skoro do dziś cisza w tym temacie, to pewnie nic z tego.
Chyba lepiej by było zainwestować właśnie w ten tytuł, bo obecnie uważam, że jest to znacznie lepsza rzecz niż Action Comics w wydaniu Morrisona. Polecam też Earth One spod pióra Straczynskiego. Na razie nie polecam Action Comics z NEW52.
Komiks All-Star Superman to straszna słabizna! Te wszystkie historyjki są tak nieprawdopodobne i nadzwyczaj w świecie głupie, że nie wiem jak inaczej mogę je skomentować. [...]
Warstwa graficzna prezentuje bardzo wysoki poziom, podobał mi się zarys świata w tym komiksie. Szkoda tylko, że sam Superman jest napompowany jak 100 kilo ziemniaków w worku na połowę z nich. Wygląda to komicznie!
Z nastęnych Twoich postów widać, że zmieniłeś zdanie co do All-Star. Ja również się do niego przekonałem, ale podczas drugiego czytania (pierwszy raz czytałem po angielsku, potem wydanie Muchy). Ale NEW52 czytane po polsku jeszcze do mnie nie przemówiło.
Widzę też, że Morrison strasznie uwielbia bawić się przybyszami z przyszłości. Tutaj wrzucił Legion Super-Bohaterów...Dziwi mnie też fakt ilustracji promocyjnej (obecnie okładka tomu pierwszego), na której ja widzę nie nastolatka-Supermana, ale w pełni dorosłego i doświadczonego trzydziestokilkuletniego Supermana. Czy tylko ja to tak widzę?