Różnica jest zauważalna gołym okiem - póżniejsze ekranizacje są dużo efektowniejsze wizualnie (przez ,co tracą trochę klimatu) , ale wcale nie gorsze - przecierz osią fabuły zawsze jest walka z super przestępcami. Nie oczekujmy ,że akcja zejdzie na plan dalszy i zostanie zastąpiona wątkiem filozoficzno - miłosnym (oby nie ).
To co mamy oczekiwać, że zamiast genialnego klimatu i genialnych zdjęć, scenografi, itp., itd., trzeba będzie oglądać kolejne gnioty o wartości estetycznej POwer Rangers - czyt. wszystkie części po 2. Efektowny wizualnie, oznacza dla mnie odpowiedni kolorystycznie, klimatycznie i nastrojowo do tematyki filmu, czyli mroczny, gotycki nieco, pozostający z szarościach Batman znany z komiksów ambitnych, a nie serii dla nastolatków w której Nitoperz musi walczyć z kolesiami posiadającymi super moce i inne kolorowe bajery z mnóstwem kolorowych światełek, niczym na czeskiej dyskotece. Po drugiej części kontynuacje Batmana nie posiadają żadnych pozytywnych wartości jakie moga zaistnieć w ambitnych produkcjach, natomiast widz zostaje przygnieciony przeolbrzymią ilością kiczowatych dekoracji, gadżetów, dialogów i fabułą po prostu żenującą.
Wszystkie plotki i ploteczki krążące wokół nowego Batmana, kręconego na podstawie
Year One zdają sie potwierdzać stierdzenia, iz ma on być filmem na tym poziomie co produkcje Burtona. Mam taka nadzieję.