trawa

Autor Wątek: Liga Niezwykłych Dżentelmenów  (Przeczytany 119521 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline freshmaker

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #225 dnia: Sierpień 14, 2006, 03:35:41 pm »
ale np kingdom come i azyl arkham wydali bez dodatkow.
"...żyję jak król i łamię non-stop prawo..."
mój ulubiony aktor antysemita Mel Gibbons

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #226 dnia: Sierpień 23, 2006, 10:41:29 pm »
Przeczytałem właśnie oba tomy. Jestem pod wielkim wrażeniem.
W trakcie lektury pierwszego tomu uderzyło mnie, z jaką sprawnością i elegancją Moore (przy dużym udziale O'Neilla) potrafi przywołać atmosferę awanturniczych, fantastycznych opowieści z XIX w. Tylko raz na pewien czas kontrapunktowo przełamuje tę aurę "przygody z dreszczykiem dla chłopców" bezkompromisowymi obrazami przemocy oraz scenami, w których na pierwszy plan wysuwa się to, co w ludzkiej naturze najgorsze. Pomyślałem sobie: "OK, a więc tak to będzie wyglądać" i zabrałem się za drugi tom. Jednak wkrótce zrozumiałem, w jaką misterną pułapkę Moore wciąga czytelnika. Stopniowo proporcje zostają odwrócone (podobnie, jak działo się to z Jekyllem i Hyde'em), aby ostatecznie zmrozić czytelnikowi krew w żyłach (5-ty zeszyt w drugim tomie). Kiedy kończy się lekturę obu tomów, całkiem inaczej myśli się o bohaterach masowej wyobraźni. Całkiem inaczej myśli się też o masowej wyobraźni.
Muszę przyznać, że "Ligę" stawiam wyżej od "Strażników". W "Strażnikach" Moore rozprawiał się z mitem superbohaterskim, grając głównie na tej samej, monotonnej nucie (mimo wspaniałego, jedynego w swoim rodzaju instrumentarium). W "Lidze", wykazując się wielką erudycją i podchodząc trochę inaczej do aranżacji, zaprezentował nam znakomicie skomponowane dzieło.
A może to po prostu kwestia tego, do czego się nawiązuje...



"Panie Quatermain? Jest pan niezdrów?"
"Oczywiście, że nie. Ja... po prostu czuję niepokój. To wszystko."

Offline hopatika

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #227 dnia: Sierpień 24, 2006, 01:12:21 pm »
hoho. toś mnie zaciekawił. tak się składa, że ja też dopiero co przeczytałem Ligę, tyle że sam pierwsyz tom. i przyznam, że wydał mi się sporo słabszy zarówno od Strażników, jak i od Top 10. ale skoro mówisz, że w drugim tomie sytuacja sporo się zmienia, to nie mogę sie doczekać. na szczęście drugi tom już leci pocztą i lada dzień pownien dolecieć.

Offline Belzebiusz

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #228 dnia: Sierpień 24, 2006, 01:35:24 pm »
Mnie także "Liga..." nie podeszła po pierwszym tomie i w zasadzie postawiłem krzyzyk na tym tytule.
ale może jednak warto dać mu drugą szansę...
Nie chce mi się pisać...

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #229 dnia: Sierpień 24, 2006, 08:45:03 pm »
"Liga" na pewno zyskuje, kiedy oba tomy czyta się jednym ciągiem.
Warto też wcześniej znać jakieś utwory np. Poe, Stevensona, Verne'a czy Wellsa.
I tak dla jasności, mnie ten komiks przekonał już po pierwszym tomie, nie spodziewałem się tylko, że potem dostanę jeszcze obuchem w głowę. :o

Offline Julek_

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #230 dnia: Sierpień 26, 2006, 11:44:41 am »
Darku, wyczuwam tu prowokację z Twojej strony.

Czyś jest godzień pomniejszać wielkość <Strażników>? Czyś jest? Jeszcze na rzecz czego?

Osobiście uważam, że <Liga...> to dzieło mniejszego kalibru, niż wspomniane przeze mnie arcydzieło powyżej. Przygodom Quatermaina i Miny nie brakuje tej finezji i maestrii, która Moore zawsze zadziwia przy opowiadaniu jakiejkolwiek historii, ale myślę, że formalnie to dzieło słabsze i o zasięgu rażenia mniejszym.

Przyznam, niesamowicie miło wraca się do tej pozycji i nie jest to, jaka sądzą niektórzy, przedpotopowa kombinacj dzisiejszych superbohaterów. Śmieje się, ze Moore jak tylko zdążył zdekonstruwać mit amerykańskiego superbohatera, wrócił na Wyspy aby zdekonstruwoaac angielskiego awaturnika z lektur typowo straganowych  8)

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #231 dnia: Sierpień 26, 2006, 05:34:24 pm »
Żadna prowokacja...
Ja naprawdę cenię "Strażników", ale "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" jest moim zdaniem lepsza, już o "V jak Vendetta" nie wspominając, bo to faktycznie arcydzieło.

A z tych "lektur typowo straganowych" (i Ty mi wypominasz prowokację! ;) ) początek wzięło prawie wszystko, co możesz obecnie znaleźć we wszelkiej maści opowiastkach (również tych komiksowych) dla chłopczyków małych i dużych. Więc proszę mi tu z większym szacunkiem traktować klasykę! :)

No "Liga" bardziej prawdziwa jest, wstrząsająca, przewrotna, no i po mistrzowsku napisana... Więcej finezji w tym jest... W "Strażnikach" brodzisz od samego początku w tym mule "odkłamanego superbohaterstwa" i tak idziesz, idziesz, mułu raz więcej, raz mniej... Tylko tej wody nad nim brakuje, żeby obraz był bardziej wiarygodny...

Offline Julek_

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #232 dnia: Sierpień 26, 2006, 11:17:56 pm »
Szczeniak jestem, to mogę pogardliwie się o klasyce wyrażac! Choć jakby to brzmiało w moich ustach ... ja o klasyce ...

<Liga...> wydaje się taka bardzo angielska, brytyjska, wyrafinowana właśnie pod względem narracji, opowiadania historii. Trudno mi spierać się o kunsztwoność kompozycji Moore`a, który raz po raz zaskakuje czytelnika naglymi zwrotami akcji, prowadząc fabułę meandrami charakterów wykreowanych bohaterów. Jkaby to kwieciscie zabrzmiało, tak to odbieram ...
 Piszesz o mule, którgo tak wiele w <Strażnikach> a tak niewiele we wspomnianej <Lidze...>. I coś w tym jest, tylko patrząc pod tym kątem, to zdaje mi się, że tego mułu (o ile równie dobrze i tak samo rozumiemy pojęcie muł) jeszcze więcej jest w <V>.

zaraz ... napisałes, że <Strażnicy> są niewarygodni?

Offline konradkonrad

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #233 dnia: Sierpień 27, 2006, 12:05:48 am »
Być może chodziło o "nieprawdopodobni"...

Offline Julek_

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #234 dnia: Sierpień 27, 2006, 11:42:28 am »
Cytat: "Dariusz Hallmann"
Tylko tej wody nad nim brakuje, żeby obraz był bardziej wiarygodny...

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #235 dnia: Sierpień 27, 2006, 11:59:50 am »
Cytat: "xDrugiejSzansy"
zaraz ... napisałes, że <Strażnicy> są niewarygodni?

Mówiąc krótko, odnoszę wrażenie, że Moore próbując "urealnić" świat superbohaterów, "zakłamuje" go na swój sposób. Ja nie wierzę tak do końca jego wizji, drażni mnie, że narzuca mi coś, co niby pretenduje do roli prawdy objawionej (PRZEJRZYJCIE! TACY BYLIBY NAPRAWDĘ SUPERBOHATEROWIE I ICH ŚWIAT!), a nakreślone zostało bez należytego skomplikowania, wyważenia... W tym względzie autor poszedł po linii, może nie najmniejszego, ale na pewno za małego oporu.
Ja tam żałuję, że Moore nie mógł wykorzystać postaci ze stajni DC. Wtedy musiałby wziąć pod uwagę cały bagaż ich doświadczeń, różne konteksty, konwencje, no i zapewne przyzwyczajenia czytelników...
Efekt byłby moim zdaniem ciekawszy, czego "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" najlepszym przykładem... 8)

Offline Julek_

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #236 dnia: Wrzesień 21, 2006, 12:13:54 pm »
Z <LXG> Moore miał poniekąd ułatwione zadanie - konwnecje, schemtay fabularne, całe to semantyczne mięso miał podane na talerzu przez Verne`a, Stevensona, Stookera. W tym dialaketycznym równaniu teza była bardzo przejrzyście podana i wystarczyła jedynie iskierka geniuszu Moore`a, żeby sporządzić smakowitą syntezę, która tak Cię urzekła.

Ze <Strażnikami> zadanie było pod tym kątem trudniejsze - Moore musiał się mierzyć nie z konkretnym dziełem, postacią, nie. Moore zmagał się z mitem, archetypicznym zjawiskiem. Dla mnie zrozumiałe jest, że temt potraktował wybiórczo, dostosowując go do potrzeb swojej opowieści - doskonałej opowieści, zresztą! Niech to będzie replika na Twoje Darku twierdzenie o prawdzie w <Strażnikach> objawionej - pozwoliłbym sobie na małą dygresję a prop prac Przybyszewskiego i dyskursu z Matuszewskim, ale napiszę tylko, że to Czytelnicy, Krytycy, Odbiorcy ochrzcili komiks genialnego Anglika tak, a nie inaczej. Ja osobiście z tekstu żadnej arogancji autora w tym względzie. Piszesz, również, że -

Cytuj
nakreślone zostało bez należytego skomplikowania, wyważenia...


Z tym zgodzić się nie mogę i się nie zgodzę.

Druga sprawa - niekoniecznie dobrym pomysłem byłaby dekonstrukcja konkretny bohaterów ze stajni DC, gdyż Ci bohaterowie od dwudziestu paru lat dla mnie są bohaterami po prostu niewiarygodnymi, nieprawdziwymi, sponiewieranymi okrutnie przez editor-in-chiefów, zachłannych wydawców i miernych scenarzystów. Moore, w taki dziele, o które postulujesz, mógłby się skupić tylko na poszczególnych aspektach danych charakterów. Przy próbie prezentacji takiego podjeścia, jakie miało miejsce właśnie w <LXG>, bo o takie Ci chodzi prawda?  

Nakreśliłem mój punkt widzenia. Liczę na dyskusje, Darku  8)

Offline C.H.U.D.Y.

  • Redakcja KZ
  • Szafarz bracki
  • *
  • Wiadomości: 2 231
  • Total likes: 0
  • Angry Comic Book Nerd
    • KZ
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #237 dnia: Wrzesień 21, 2006, 02:52:35 pm »
Jak już o LXG.... to fani tej serii Moore'a będą musieli sobie pcozekać na ostatnią część LXG do następnego roku. Wiecej informacji o The League of Extraordinary Gentlemen: The Black Dossier znajdziecie tutaj:

http://forum.newsarama.com/showthread.php?t=83723

Moim skromnym zdaniem przesuniecie daty wydania ma po troszę zwiazek z ostatnim i (chyba) najbardziej kontrowersyjnym komiksie erotycznym Moore'a, Lost Girls....

Offline freshmaker

Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #238 dnia: Wrzesień 21, 2006, 03:19:59 pm »
no zesz kurka - wlasnie dostalem nowa karte i chcialem sobie jutro zamowic to w amazonie. co za pech. ech. ech.
"...żyję jak król i łamię non-stop prawo..."
mój ulubiony aktor antysemita Mel Gibbons

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Liga Niezwykłych Dżentelmenów
« Odpowiedź #239 dnia: Wrzesień 21, 2006, 10:40:18 pm »
Cytat: "xDrugiejSzansy"
Z <LXG> Moore miał poniekąd ułatwione zadanie - konwnecje, schemtay fabularne, całe to semantyczne mięso miał podane na talerzu przez Verne`a, Stevensona, Stookera. W tym dialaketycznym równaniu teza była bardzo przejrzyście podana i wystarczyła jedynie iskierka geniuszu Moore`a, żeby sporządzić smakowitą syntezę, która tak Cię urzekła.

Ze <Strażnikami> zadanie było pod tym kątem trudniejsze - Moore musiał się mierzyć nie z konkretnym dziełem, postacią, nie. Moore zmagał się z mitem, archetypicznym zjawiskiem.

Kubo, jak rozumiem, pośrednio przyznajesz mi rację, że "Liga" jest lepsza od "Strażników", ale Twoim zdaniem stało się tak tylko dlatego, że z "LXG" Moore miał ułatwione zadanie? No bo w takim razie po co to zestawienie łatwiejsze-trudniejsze? :)

Jednak mówiąc poważnie, mitologia superbohaterska przede wszystkim jest o wiele prostsza i płytsza niż literacka spuścizna, do której Moore nawiązał w "Lidze". I może między innymi tu tkwi przyczyna tejże rysy, którą dostrzegam w "Strażnikach" - jakby idąc na skróty, zanim rozprawił się z superbohaterami, Moore podjął próbę ich uszlachetnienia i władował w ich świat nadmiar patosu, pesymizmu, frustracji, apokaliptycznego klimatu, co z kolei miałoby zwiększyć ciężar gatunkowy "Strażników"? Może...


Cytat: "xDrugiejSzansy"
Dla mnie zrozumiałe jest, że temt potraktował wybiórczo, dostosowując go do potrzeb swojej opowieści

A mnie właśnie irytuje, że nie wycisnął z tego tematu wszystkiego, co tylko się da... Zamiast tego okroił go na tyle tendencyjnie, że przestałem mu ufać, przekroczył granicę, za którą autor staje się ważniejszy niż samo dzieło...



Cytat: "xDrugiejSzansy"
Druga sprawa - niekoniecznie dobrym pomysłem byłaby dekonstrukcja konkretny bohaterów ze stajni DC, gdyż Ci bohaterowie od dwudziestu paru lat dla mnie są bohaterami po prostu niewiarygodnymi, nieprawdziwymi, sponiewieranymi okrutnie przez editor-in-chiefów, zachłannych wydawców i miernych scenarzystów. Moore, w taki dziele, o które postulujesz, mógłby się skupić tylko na poszczególnych aspektach danych charakterów.

Być może, ale w pewnym sensie to właśnie stało się w "Strażnikach", mimo że Moore miał ogromną swobodę - na pierwszy plan wysunęły się tylko "poszczególne aspekty".
Ująłbym to tak: "Strażnicy" to często tendencyjny monolog, a "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" - demaskatorski dialog z odbiorcą od początku do końca.

 

anything