trawa

Autor Wątek: Martixy 2&3  (Przeczytany 50242 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Barbarossa

  • Gość
Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #210 dnia: Listopad 12, 2003, 07:40:04 pm »
To był Kit Totalny :wall: . Naprawdę ciężko byłoby bardziej spaprać kontynuację częsci pierwszej. Myślałem, że dójka była zła, ale to... Nie wiem, co musieliby zrobić, żeby był gorszy - chyba tylko efekty specjalne mogliby wykonać z tektury i plasteliny, bo to jedyna rzecz która była w filmie w miarę dobrze zrobiona. Poza tym: aktorzy - na poziomie zatopionej łodzi podwodnej, czyli dno, scenariusz - poniżej dna. Jak można było taki dobry pomysł tak totalnie zj :x  :x  :x !Znalazłem na onecie to streszczenie. Nie muszę chyba mówić, że jest to spojler... Napisane przez niejakiego Łosia:


Matrix III Streszczenie  
 
Neo śpi na dworcu w Kutnie (albo jakimś podobnym). To znaczy wirtualny Neo (wNeo), bo prawdziwy leży na stole w prosektorium i czeka na sekcję. Z peudonaukowego blekotu dowiadujemy się, że mimo iż nie podpięty znajduje się gdzieś pomiędzy Matrixem a Syjonem. Mamy więc do czynienia z udoskonalonym, wireless Neo - coż za innowacja. Myślałem, że używa systemu bluetooth, ale nie - zęby ma nadal białe jak Pan Bóbr. W pewnym momencie wNeo zostaje obudzony (w Kutnie, na dworcu w nocy) przez małżeństwo zatroskanych programów komputerowych. Programy te pofatygowały się na dworzec w Kutnie ażeby oddać swoje dzieciątko (sic!) do przytułku dla nieudanych programiątek prowadzonego przez Wyrocznię. Długi pseudofilozoficzny   dialog - przedsmak tego co będzie dalej. Przyjeżdża pociąg, programy wsiadają a wNeo próbuje wcisnąć się na krzywą twarz za nimi. Ale PKP nie jest w ciemię bite - 100% zniżki dla Superbohaterów Będących Jedyną Nadzieją Ludzkości zlikwidowano od września. Pewnie za dużo ich jeździło za darmochę. Potrzebna jest szybka interwencja bydgoskiej Policji (w składzie Seraf, Morf, Trin) w Dyrekcji Generalnej PKP. W trakcie interwencji możemy pooglądać bogate wyposażenie przednie Bellissimy, jeden z lepszych widoków w całym tym arcydziele. Dyrekcja Generalna ugina się przed siłą spokoju bydgoskiej Policji i chcąc, niechcąc zawozi wNeo prosto do mieszkania Wyroczni (ze zniżką, of course). Długi, nudny dialog, podczas którego wNeo wysłuc**je genialnych rad w stylu "musisz zrobić to co wiesz, że musisz zrobić", itp. Wyciemnienie, wracamy do realu (nie hipermarketu).
W realu wszyscy pozytywni bohaterowie noszą równie wieśniackie swetry co Grucha. Prawdziwy Neo (pNeo) ledwie wzuwszy tenże przyodziewek, naciąga, używając swojskiego zwrotu "daj się karnąć", Niobe aby pożyczyła mu kluczyki do swego szambolotu (taki pojazd co po kanałach pomyka) na wyprawę do wioski maszyn. Niobe, ponieważ nie zdążyła zamówić na spółę, kluczyki oddaje. Zresztą szybko dostaje nowy, ładniejszy szambolot, w dodatku z super-ekstra-fajow  ą bombką na pokładzie. PNeo zachachmęciwszy klucze bierze pod pachę Trinity i zasuwa do wycyganionego szambolotu, ten jednak nie chce zapalić, ponieważ wyleciał jedyny w pojeździe bezpiecznik. Ale nie wyleciał, ot tak sobie, mamy bowiem do czynienia ze Zdradą. Zdrajcą jest Bane, który, niewątpliwie uprawiając miłość bez zabezpieczenia, zaraził się wirusem komputerowym. Swołocz ten próbuje skrzywdzić naszą Romantyczną Parę, ale pNeo mimo, że oślepiony w trakcie walki chwacko rozwala mu głowę gazrurką. Wyciemnienie.
Tuż po odlocie Romantycznej Pary zaczyna się atak maszyn na Syjon. Błyskotliwa taktyka obronna ludzi, zatwierdzona przez Radę Starszych (nie wiedzącą nic o niczym, co również w światach wirtualnych wydaje się być najlepszą rekomendacją do sprawowania władzy), polega na strzelaniu ile wlezie w dziurę, przez którą przechodzą maszyny. Taktyka ta, jak łatwo się domyślić doprowadziłaby do zagłady ludzkości gdyby nie Niobe zasuwająca z odsieczą swoim nowym, ładniejszym szambolotem z super-ekstra-fajow  ą bombką na pokładzie. Jest tylko jeden kłopot - szambolot nie może wlecieć do Syjonu bo brama zamknięta jest na skobel. Tu z odsieczą przychodzi nam as atutowy wszystkich nędznych scenarzystów - Bohaterski Miejscowy Głuptasek (BMG), który heroicznym wysiłkiem dziarsko rozwala przeklętą zatyczkę. Szambolot wlatuje spuszcza super-ekstra-fajow  ą bombkę, trzask, prask i wszystkie maszyny padają jak zboża łan. Nic to jednak, bo Komputer ma w odwodzie siły sto razy większe. Cała nadzieja w pNeo, do którego się przenosimy. Wyciemnienie.
Jedzie pNeo borem, lasem. I kanałami jedzie też. Prowadzi Trinity bo pNeo jako ociemniały lepiej nadaje się do dawania światłych rad, w stylu "leć wzdłuż przewodów na pewno dokądś prowadzą". Maszyny, które próbują Romantycznej Parze przeszkadzać pNeo niszczy przez wyciągnięcie ręki przed siebie i uderzenie Jasną Stroną Mocy. Dolatują tam gdzie chcieli jednak lądowanie przebiega tak niefartownie że Trinity przebija sobie oba płuca, co nie przeszkadza jej wszakże wygłosić pięciominutowej tyrady. Scena pożegnania z pNeo zasługuje na Oskara w kategorii Najnudniejsze i Najbardziej Beznamiętne Choć W Założeniu Wzruszające Ujęcie Roku. Dość powiedzieć, że w kinie podnoszą się głosy: no skonajże wreszcie. Na szczęście wszystko co ma swój początek ma też koniec. Wkurzony na maxa pNeo zasuwa do głównego Komputera, któremu przedstawia propozycję dealu: ja ci załatwię agenta Smitha a ty przestaniesz wiercić dziury w Syjonie. Komputer zgadza się, nie wiedzieć czemu i przenosi Neo do Matrixa gdzie czeka już zmultiplikowany wirus Smith. Z bliżej nieokreślonych powodów wirus tenże, zamiast zgnieść wNeo przewagą liczebną postanawia odbyć z nim honorowy pojedynek mano a mano.  W sumie to bez znaczenia bo i tak spuszcza wNeo straszliwy łomot ale głupie. Kiedy już wNeo leży pokonany agent Smith próbuje go przekształcić na swój obraz i podobieństwo i srodze się zawodzi. Bo ta niby porażka to szczwany fortel był. W wyniku tegoż szczwanego fortelu agentom Smithom zaczynają świecić gały a potem pękać czaszki. Nie pytajcie czemu bo nie wiem.
I to w zasadzie wszystko. Nastaje pokój, Syjoniści się radują, co się stało z Neo nie wiadomo - czuję, że będzie kontynuacja. Parę głupawych wątków pominąłem - na przykład ten kiedy obowiązkowo politycznie poprawne lesbijka i czarna strzelają z samorobnej bazooki do opancerzonych maszyn, bo to tak głupie, że się nie da opisać.
Podsumowanie: aktorstwo-dno, z wyjątkiem nieodmiennie sympatycznego agenta Smitha; gdyby ktoś z Romantycznej Pary próbował zagrać Pinokia to Carlo Collodi przewróciłby się w grobie, że jego bohater jest taki drewniany. Scenariusz - six feet under the dno, dialogi są gorsze niż w telenowelach, co gorsza próbują być "głębokie i podniosłe" z oczywistym efektem. Efekty oczywiście fajne ale to o wiele za mało jak na film z aspiracjami. Podtrzymuję pogląd, że Matrix powinien skończyć się na pierwszej części.

Offline Vanin

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #211 dnia: Listopad 13, 2003, 10:16:23 am »
Cytat: "Raven"
Ale były też fajne smaczki... Podobno ,,kolejarz" to żul z pierwszej części Matrixa... :)

A który żul? Ja zauważyłem billboard reklamujący "Tasty Whee" (albo "Wee"), czyli to o czym dyskutowali w jadalni Nabuchodonozora w Jedynce.

Film mnie nie zawiódł, bo nie spodziewałem się po nim wiekopomnego dzieła. Zakończenie mnie zdenerwowało, bo jest zabezpieczeniem dla wytwórni i pozwala na nakręcenie i 30 kontynuacji.

Bitwa w Zionie wizualnie będzie przez pewien czas nie do pobicia, ale po pierwszych 5 minutach była nurząca (podobnie jak pościg na autostradzie z Dwójki), no i to denerwujące błyskanie z ekranu powodowało ból w oczach.

Poza tym, kiepskie dialogi, Hugo Weaving, który jest klasą dla samego siebie, Merowing ze swoim rozbrajającym akcentem i piersi Moniki Bellucci (zwłaszcza te ostatnie ogniskowały moją uwagę). Aha, no i klub Merowinga - fajne miejsce  :)

Offline thorn

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #212 dnia: Listopad 13, 2003, 10:29:17 am »
Cytat: "wilk"
Kolego "Life of agony", moze troche konkretniej? Chetnie poslucham dlaczego to taka papka.

P.S.
Nastolatkiem juz dawno nie jestem.


Kolego wolf oto konkrety.
Cała ta bitwa skonstruowana jest ze schematów, klisz i dawno w kinie ogranych (a przede wszystkim tanich chwytów), które mają wywołać w widzu takie a nie inne nastawienie do tej części filmu. To wszystko jest bardziej na poziomie nieuświadomionych odczuć niż definiowalnych przez widza stanów jego psyche w zetknięciu z obrazem i dźwiękiem ale spróbuję. Elementy "papki":
1. Mifune z jego fizys maoryskiego wojownika ogarniętego szałem walki - oooo, jak to cool wygląda i jakie skojarzenia w nas budzi - bohaterstwo, tragizm, poświęcenie, etos żołnierza skazanego na porażkę a walczącego do końca.
2. Czarno - biały tandem do rozwalania wkrętaczy Papcia Chmiela - bohaterstwo z zimnym błyskiem w oku i pogardą dla wroga a przede wszystkim to poklepywanie po czasce gdy dwururka juz była załadowana - jaka moc i porozumienie.
3. Te mechwarriory - jak one się ruszają, jaka potęga.
4. Młody niedoświadczony żołnierz, który w decydującym dla całej bitwy dokonuje niezwykłych czynów.
5. Tragizm sytuacji i poświęcenie w obliczu pewnej śmierci żołnierzy w tych mechwarriorach. Tak niewielu przeciw tak wielu. Jaki patos.
6. Podlanie tego wszystkiego sosem poprawnosci politycznej i symboliki dzikich wojowników - prawie wszyscy pokazywani kierowcy mechwarriorów to albo czarni, maorysi albo inni goście wyglądający jak wojownicy starożytnych plemion. Ku..wa skąd u nich te tatuaże na fejsach? BTW czy w Zionie została odtworzona czy też kontynuowana kultura ze starej ziemi czy z Matrixa - ten cały trybalizm zachowań jest banalno niezrozumiały.
Ta część filmu, odwołująca się do naszego instynktu walki i całej tej związanej z nią kulturowo symbolicznej otoczki może uwieść przyznaję. Nawet Ci, którzy mówią, że film był słaby podkreśłają często, ze za to bitwa była cool. Na Boga może uwieść ale czy tego co napisałem nie widzisz w bitwie o Zion? Czy tylko mnie to tak wkurzyło? Ten lukrowany łatwostrawny patos w zachowaniu, patetyczne teksty, konstrukcja ujęć... czym więcej o tym myslę tym bardziej chce mi się rzygać.
Mam nadzieję, że nie obraża Cię figura amerykańskich nastolatków, może i nie najszczęsliwsza ale oddająca moje wrażenia co do adresatów tych wszystkich zabiegów uzytych w Zion's Battle.
iver runs red and...

Offline Vanin

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #213 dnia: Listopad 13, 2003, 10:38:22 am »
thorn, z chęcią bym się podpisał pod tym co napisałeś. Jeśli pozwolisz, of korbs :)

Offline thorn

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #214 dnia: Listopad 13, 2003, 10:42:30 am »
Cytat: "Vanin"
thorn, z chęcią bym się podpisał pod tym co napisałeś. Jeśli pozwolisz, of korbs :)

Cieszy towarzystwo i zrozumienie  :)
iver runs red and...

Offline Vanin

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #215 dnia: Listopad 13, 2003, 11:03:58 am »
Dodam jeszcze, że trudno się nie zgodzić z twierdzeniem Wojciech Orlińskiego w "Gazecie Wyborczej", że (...)Pozostaje przykre wrażenie, że interpretacje dorabiane do "Matriksa" przez fanów science fiction na internetowych forach miały w sobie więcej głębi niż zakończenie wymyślone przez Wachowskich(...)

Smutne to, ale należało się tego spodziewać. Jak powiedziała Wyrocznia - "Wszystko co ma swój początek, ma i koniec" i należy o tym końcu jak najszybciej zapomnieć i rozkoszować się smaczkami pierwszej części (próbując sobie wmówić, że to zamknięty film :D)

Offline Rhobaak

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #216 dnia: Listopad 13, 2003, 01:30:13 pm »
Cytat: "Vanin"
Dodam jeszcze, że trudno się nie zgodzić z twierdzeniem Wojciech Orlińskiego w "Gazecie Wyborczej", że (...)Pozostaje przykre wrażenie, że interpretacje dorabiane do "Matriksa" przez fanów science fiction na internetowych forach miały w sobie więcej głębi niż zakończenie wymyślone przez Wachowskich(...)

Dobrze powiedziane. Wygląda na to, że Wachowskim pomysłów wystarczyło tylko na 1.5 filmu - rozpoczęli kilka wątków, ale trudno o bardziej banalne i niekonsekwentne ich zakończenie, niż widzieliśmy w 'Revolutions'. Dla mnie pod słowem Matrix pozostanie w pamięci pierwsza część. Pozostałe dwie można traktować jako inne filmy.

A może ktoś nakręci kiedyś alternatywną kontynuację, np. w formie anime? Jeśli tylko Wachowscy już by się w to nie mieszali, to może coś by z tego wyszło? Animatrix 2: Bigger, Longer & Uncut? Czemu nie?
It is sometimes a mistake to climb; it is always a mistake never even to make the attempt.
If you do not climb, you will not fall. This is true. But is it that bad to fail, that hard to fall?

Offline Vanin

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #217 dnia: Listopad 13, 2003, 01:38:57 pm »
Sam Animatrix był naprawdę niezły, choć może nie wszystkie nowelki trzymały wysoki poziom. "Final flight of the Oziris" wizualnie chyba był najlepszy, ale największe wrażenie robił "Second Renaissance. Part II". Genralnie Reaktwacja i Rewolucje nie dorastają do pięt Animatrixom(wi)

Offline Rhobaak

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #218 dnia: Listopad 13, 2003, 03:09:38 pm »
Cytat: "Vanin"
Sam Animatrix był naprawdę niezły, choć może nie wszystkie nowelki trzymały wysoki poziom. "Final flight of the Oziris" wizualnie chyba był najlepszy, ale największe wrażenie robił "Second Renaissance. Part II". Genralnie Reaktwacja i Rewolucje nie dorastają do pięt Animatrixom(wi)

Moim zdanie w Animatrix wysoki poziom trzymały wszystkie nowelki za wyjątkiem właśnie obu Second Renaissance i ew. Detective Story, ale każdy ma swój punkt widzenia, a poza tym o Animatrix'ie jest oddzielny topic;)
It is sometimes a mistake to climb; it is always a mistake never even to make the attempt.
If you do not climb, you will not fall. This is true. But is it that bad to fail, that hard to fall?

Offline Vanin

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #219 dnia: Listopad 13, 2003, 03:11:22 pm »
Cytat: "Rhobaak"
poza tym o Animatrix'ie jest oddzielny topic

A nie chciało mi się szukać :P

Offline dhutirth

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #220 dnia: Listopad 13, 2003, 04:55:40 pm »
Widzę, że powiedzenie dobrego słowa o "Matrixie" jest teraz w złym guście :) Mnie osobiście film się podobał, poza pewnymi szczegółami. Kawał porządnego kina akcji, taki "Terminator" to do pięt temu nie dorasta. Film jest "prostszy", bo kierowany pod amerykańską publiczność, która z jedynki zapewne wiele nie zrozumiała ;)

Ciekawe, co teraz amerykanie powiedzą (zobaczywszy śmierć Neo), którzy zwykli się wyśmiewać z Polski, mesjasza narodów  :)

Cytat: "thorn"
(...)Ta część filmu, odwołująca się do naszego instynktu walki i całej tej związanej z nią kulturowo symbolicznej otoczki może uwieść przyznaję(...)


Ależ tak właśnie miało być! Ciekaw jestem czy ma to coś wspólnego z dniem 11 września :)
estem nędzarzem, posiadam tylko marzenia. Rozsiałem je u twych stóp. Stąpaj lekko, gdyż stąpasz po moich marzeniach.

Offline Pokpoko

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #221 dnia: Listopad 13, 2003, 05:14:27 pm »
Thorn-piekna tyrada...dobrze udokumentowana i wogóle..ale i ewziąłeś po uwage jednego punktu..mogło si epodobac bo to fajna rozpierducha?bez rzadnych podtekstów o kulturze wojny?bo u mnie tak własnie to wyglądało..może i to nieskie i zwierzece lae lubie jak jest duzo wybuchów i strzelania :oops:
animatrix-second renessaince było fajoskie...lekko naiwne i oczywiste ale ciagle fajne...najgorsze?właśnie "Lot.."..tak sobie..po prostu nie pasowła mi

Offline wilk

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #222 dnia: Listopad 13, 2003, 06:58:54 pm »
Cytat: "thorn"
Kolego wolf oto konkrety.
Cała ta bitwa skonstruowana jest ze schematów, klisz i dawno w kinie ogranych (a przede wszystkim tanich chwytów), które mają wywołać w widzu takie a nie inne nastawienie do tej części filmu. To wszystko jest bardziej na poziomie nieuświadomionych odczuć niż definiowalnych przez widza stanów jego psyche w zetknięciu z obrazem i dźwiękiem ale spróbuję. Elementy "papki":
1. Mifune z jego fizys maoryskiego wojownika ogarniętego szałem walki - oooo, jak to cool wygląda i jakie skojarzenia w nas budzi - bohaterstwo, tragizm, poświęcenie, etos żołnierza skazanego na porażkę a walczącego do końca.
2. Czarno - biały tandem do rozwalania wkrętaczy Papcia Chmiela - bohaterstwo z zimnym błyskiem w oku i pogardą dla wroga a przede wszystkim to poklepywanie po czasce gdy dwururka juz była załadowana - jaka moc i porozumienie.
3. Te mechwarriory - jak one się ruszają, jaka potęga.
4. Młody niedoświadczony żołnierz, który w decydującym dla całej bitwy dokonuje niezwykłych czynów.
5. Tragizm sytuacji i poświęcenie w obliczu pewnej śmierci żołnierzy w tych mechwarriorach. Tak niewielu przeciw tak wielu. Jaki patos.
(...)
Ta część filmu, odwołująca się do naszego instynktu walki i całej tej związanej z nią kulturowo symbolicznej otoczki może uwieść przyznaję. Nawet Ci, którzy mówią, że film był słaby podkreśłają często, ze za to bitwa była cool. Na Boga może uwieść ale czy tego co napisałem nie widzisz w bitwie o Zion? Czy tylko mnie to tak wkurzyło? Ten lukrowany łatwostrawny patos w zachowaniu, patetyczne teksty, konstrukcja ujęć... czym więcej o tym myslę tym bardziej chce mi się rzygać.
Mam nadzieję, że nie obraża Cię figura amerykańskich nastolatków, może i nie najszczęsliwsza ale oddająca moje wrażenia co do adresatów tych wszystkich zabiegów uzytych w Zion's Battle.

Korci mnie zeby zapytac w ktorym filmie sceny batalistyczne ci sie podobaly. Wnioskuje ze w tych w ktorych tych elementow nie ma... Niewazne.

Tylko tutaj chyba nie wziales pod uwage tego ze film z zalozenia mial byc czysta rozrywka i niczym wiecej. Tak jak Matrix 1 i 2. To nie mial byc "Stalingrad" osadzony w realiach s-f. To miala byc zabawa. Czego oczekujesz od filmu tego pokroju? Dramatu psychologiczno - wojennego? Wolne zarty.

Po ciezkim tygodniu szedlem na film z nastawieniem beztroskiej zabawy niczym dziecko w piaskownicy. I sukces. Udalo sie. Ogladajac scene z mechami poczulem sie jak dziecko bawiace sie robocikami ;) I dla mnie to jest duza wartosc bo malo filmowych scen robi na mnie takie wrazenie.

Cytuj
6. Podlanie tego wszystkiego sosem poprawnosci politycznej i symboliki dzikich wojowników - prawie wszyscy pokazywani kierowcy mechwarriorów to albo czarni, maorysi albo inni goście wyglądający jak wojownicy starożytnych plemion. Ku..wa skąd u nich te tatuaże na fejsach? BTW czy w Zionie została odtworzona czy też kontynuowana kultura ze starej ziemi czy z Matrixa - ten cały trybalizm zachowań jest banalno niezrozumiały.

No tego to juz zupelnie nie rozumiem. Az tak bardzo ci przeszkadzalo ze ktos byl maorysem, mial tatuaz, kolczyk, blond wlosy, czarna skore, rude wlosy, pieprzyk czy cokolwiek innego? Coz.. bez komentarza. W kazdym razie ja nawet nie mialem czasu by zwracac na to uwage :)

Offline thorn

Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #223 dnia: Listopad 14, 2003, 12:53:02 pm »
Wilku, nie jestem na pewno rasistą ani też specjalnym fanem psychologicznych dramatów, które w wielowymiarowy sposób pokazują rozterki bohatera itp. Lubię też filmy z bezpretensjonalną rozpierduchą od czasu do czasu. Lubię filmy przez niektórych uważane za kiczowate i debilnie głupie (cokolwiek to znaczy) nawet ale takie, w których znajduję np. inteligentną zabawę formą i konwencją lub inteligentne nawiązania do czegoś innego. Nie lubię, nie lubiłem i nie polubię jakiegokolwiek dzieła (muza, film, książki), które w sposób cyniczny wykorzystuje ograne chwyty i schematy tylko po to by sprzedać się lepiej. Chciałbym, żeby to co oferuje się nam jako dzieło głębokie, kultowe itp. (a taka miała być chyba w zamierzeniach twórców percepcja matrixa) oferowało coś więcej niż tylko obrazki i quasi inteligentny pop modernistyczny bełkot. Jak tak dalej pójdzie to nam zdolność myślenia zniknie. A poza tym to tak normalnie po ludzku jest mi smutno, ze z takiego fajnego czegoś można było zrobić tak niefajne coś  :wall:
iver runs red and...

Anonymous

  • Gość
Matrix 3: Rewolucje
« Odpowiedź #224 dnia: Listopad 14, 2003, 01:29:09 pm »
Ja również boleję, że apostołowie W zrobili z biblii taki gniot :P
Widzę, że wszyscy są tak naoglądani i oklepani w schematach, że sami lepiej by ten filmy zrobili. To panowie do dzieła, piszcie scenariusze i wysyłajcie do wytwórni (koniecznie z podpisem: Tylko ja mogę reżyserować!). Jak wam się uda to pójdziemy popatrzeć, a potem zjedziemy na forum :twisted:
Ogólnie widzę jedną myśl: Wszystko jest do dupy! na co tu by jeszcze ponarzekać?  :wall: Czasami tylko jakiś przebłysk.
Ludzie: Kino to rozrywka, a nie recepta na życie. No chyba, że dla niektórych to właśnie narzekanie jest najlepszą rozrywką.