jankiel - w telegraficznym skrocie, bo jak kilka dni tmu pisalem o tym i mialem wlasne wysylac, to mi sie komp zawiesil i sie zniechecilem do forumowania.
uwazam narrentum za kiepska ksiazke, bo nie wciaga tak, jak saga. kazdy rozdzial napisany jest wedlog jednego shematu: reynavan np widzi kobiete, robi przez nia cos glupiego, jest w strasznych tarapatach, wyciaga go z nich jakis stary lub nowy znajomy, pojawiajacy sie z sufitu, na koniec grono, w ktorym podrozuje kaze mu mowic, ze jest durnym durniem, i ze nie bedzie sie wiecej zachowywal jak duren. i tak w kolo macieju. w sadze podobalo mi sie to, ze pelno bylo niedopowiedzen, nie wiedomo bylo, kto jest zly, a kto dobry, no i fabula byl;a zaskakujaca.
oczywiscie, narrentum tez ma wiele zalet, bo styl sapkowskiego jest bardzo fajny. podziwiam go za kupanie w zrodlach, co owocowalo np autentycznymi przyspiewkami. niestety, nie oddaje klimatu sredniowieza, jak twierdzisz, bo na pewno nie bylo tak, ze kazdy napotkany na drodze szlachcic byl inteligentny, wszyscy umia czytac i takie tam. jak dla mnie za malo bylo debili, bo przeciez szlachta musiala miec tyle samo glupkow i madrych, co reszta warstw spolecznych. mam nadzieje, e rozumiesz, o co mi chodzi, bo nie chce mi sie znowu tego pisac.